Bieżące

Spotkanie wigilijne w „Dolinie Słońca”

Jedną z rzeczy, którą nasi Podopieczni z „Doliny Słońca” lubią najbardziej na świecie są… prezenty. Wczoraj w Radwanowicach, odbyło się spotkanie wigilijne. Pracownicy naszej Fundacji obdarowali Podopiecznych.

Zasada jest ogólnie znana: najpierw każdy z pracowników ciągnie losy, na wylosowanej kartce jest napisane imię i nazwisko jednego z Podopiecznych. Terapeuci, którzy na co dzień pracują w „Dolinie Słońca”, próbują się dowiedzieć, jaka rzecz sprawiłaby poszczególnym Podopiecznym największą radość, a następnie przekazują informację pracownikom. Wczoraj w Radwanowicach odbyło się rozdanie prezentów. Każdemu z Podopiecznych wręczyła je Anna Dymna. Radość z niespodzianek była ogromna. Niemal wszyscy reagowali wybuchem śmiechu mówiąc: „Ja to właśnie lubię”. W pięknie zapakowanych paczkach i pudełkach znalazły się płyty z muzyką, kalendarze na 2013 rok, kolorowe czapki i szaliki, korale… Oczywiście nie zabrakło również słodyczy.

Tuż po spotkaniu z Podopiecznymi, udaliśmy się, razem z Anną Dymną, na salę gimnastyczną na której odbyły się jasełka. W rolę Maryi, Józefa, pastuszków i trzech króli wcielili się aktorzy Teatru Radwanek. Zarówno dla nich, jak i dla widzów, było to bardzo radosne wydarzenie. Następnie odbyła się Wigilia z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim i pracownikami Fundacji im. Brata Alberta. To jedna z nielicznych okazji w ciągu roku, kiedy możemy się osobiście spotkać, wymienić doświadczeniami na temat pracy i zwyczajnie ze sobą porozmawiać. Nie zabrakło również opłatka i świątecznych życzeń.

– Życzę wszystkim cierpliwości, spokoju i pokory, a także zdrowia i miłości.  Każdemu z was życzę, aby ktoś was kochał i abyście wy kogoś kochali. Życzę też nam wszystkim, abyśmy czerpali radość z tego, co robimy każdego dnia – mówiła Anna Dymna. 

– Cieszy mnie to, że możemy być razem – mówił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta. – Niech radość z narodzin Chrystusa zagości w naszych sercach i domach. Życzę wszystkim, aby nasza wspólna praca przynosiła owoce naszym podopiecznym, bo to właśnie oni są najważniejsi w tym, co robimy. 

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz