Bieżące

Trwa budzenie miłością

Niejednokrotnie lekarze nie dawali szans na wybudzenie ich ze śpiączki. A jednak zdarzył się cud: pacjenci odzyskali kontakt z rzeczywistością. Stało się tak dzięki Ewie Błaszczyk i klinice „Budzik”, którą wybudowała i prowadzi Fundacja „Akogo?”. Kampania „Budzimy do życia” trwa.

Kolejny koncert „Budzimy do życia” odbył się w minioną sobotę w warszawskich Podziemiach Kamedulskich. Rozpoczął go wzruszający spot: „A co ty tu robisz, dziewczynko? – pyta, grany przez Franciszka Pieczkę, święty Piotr. – Przecież żyjesz”. Mała, która stoi na ogromnym, świeżo skoszonym i oświetlonym letnim słońcem polu, odpowiada smutno: „Ale oni mnie tam nie chcą…”. „Jak to nie chcą? Dlaczego?” – dopytuje się starzec. „Bo ciągle śpię” – wyjaśnia dziewczynka. Słysząc to święty Piotr patrzy gdzieś daleko w rozciągającą się przed nim przestrzeń  i wzdycha: „Aha”. Spot kończą słowa lektora: „Ofiary śpiączki potrzebują naszej miłości i stałej opieki. Wtedy jest nadzieja.  Obudźmy się na miłość”.

O potędze tej miłości oraz nadziei zaświadczali, w Podziemiach Kamedulskich, ci, którzy wyszli ze śpiączki w klinice „Budzik”: 11-letnia Wiktoria, 16-letnia Klaudia i 13-letni Dawid (do tej pory w placówce, działającej od grudnia 2012 r. przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka, wybudziło się siedmioro pacjentów). O własnych doświadczeniach opowiadał też dr Paweł Rudziński, lekarz-transplantolog, który zapadł w śpiączkę w wyniku wypadku podczas nurkowania. Jemu również wróżono, że pozostanie „rośliną”. Tymczasem, dzięki rehabilitacji i własnej niezwykłej zawziętości, dr Rudziński chodzi, odzyskał wzrok oraz mowę. Wróciła mu też pamięć, nawet specjalistyczna, lekarska.

– Przeżyłam w sobotę prawdziwie magiczny dzień – mówi Anna Dymna. – Choć pracowity, był jednym z tych, które dają siły na wiele następnych dni. Koncert „Budzimy do życia” sprawiał, że po ciele przebiegał dreszcz. Oglądaliśmy filmiki z kliniki „Budzik”, z wybudzonymi lub budzącymi się dziećmi, z ich rodzicami, lekarzami. Momentami nie dało się powstrzymać wzruszenia. Płakali i artyści, i widzowie. Ewie Błaszczyk udała się rzecz niezwykła. Umiała swoją tragedię i rozpacz przekuć w nadzieję dla setek ludzi.

Wydarzenie poprowadzili Maciej Stuhr i Andrzej Poniedzielski. Wzięło w nim udział wielu znakomitych artystów, m.in.: Anna Dymna, Krystyna Janda, Ewa Błaszczyk, Kayah, Jerzy Stuhr, Stanisław Soyka, Jacek Cygan, a także zespół „Kameleon” – osoby, które nieraz pokazały, że działania charytatywne są dla nich istotne, również te na rzecz Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” . Z utworem „Nie budźcie marzeń ze snu” wystąpił Michał Ziomek, zwycięzca zeszłorocznego Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty. Poruszający się na wózku wokalista, ku radości Jacka Cygana, autora słów piosenki z repertuaru Ryszarda Rynkowskiego, śpiewał jednak: „Budźcie marzenia ze snu”.

Anna Dymna wyrecytowała wiersz „Nadzieja” Czesława Miłosza.  Następnie aktorka powiedziała ze sceny: „Nasza nadzieja będzie z nami zawsze póki jesteśmy, dopóki jest Ewa, Michał, póki, po długim śnie, wracają w »Budziku« do życia dzieci”.

W finale koncertu wszyscy zaśpiewali „Budzik” – utwór ze słowami Jacka Cygana i muzyką Grzegorza Turnaua. Piosenka ta stała się hymnem Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?”.

Koncert rejestrowała Telewizja Polska. Emisja na antenie TVP1: 19 kwietnia, 14.00.

Przeczytaj refleksje Anny Dymnej z pobytu w Warszawie

Galeria

  • Maciej Stuhr i Stanisław Soyka, fot.: archiwum Fundacji
    Maciej Stuhr i Stanisław Soyka, fot.: archiwum Fundacji
  • Kampania „Budzimy do życia” trwa, fot.: archiwum Fundacji
    Kampania „Budzimy do życia” trwa, fot.: archiwum Fundacji
A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz