Bieżące

Mikołaj potrzebny na już

„Kochany mikołaju, jeszcze nigdy nie pisałam do ciebie listu, nawet gdy byłam małą dziewczynką. Dlatego, że nie wierzyłam w twoje istnienie. Ale chce to zmienić, chcę uwierzyć, że jesteś, bo bardzo cię potrzebuję! Nie za rok ani za dwa lata, tylko teraz, bo za rok lub dwa lata może mnie już nie być”.

  • Fot.: TVN24
    Fot.: TVN24

Tak zaczyna się list 34-letniej Katarzyny Tkaczuk z Gorzowa Wielkopolskiego. Osiem lat temu zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. Choroba bardzo szybko postępuje. W tej chwili pani Kasia porusza się na wózku inwalidzkim, traci wzrok, coraz gorzej słyszy, z trudem utrzymuje w ręku widelec. Dwa tygodnie temu zamieszkała w Domu Pomocy Społecznej  w Gorzowie Wielkopolskim, ponieważ rodzina nie jest w stanie samodzielnie się nią opiekować.

Wiem, że tej choroby nie można wyleczyć, czuję, że jestem na ostatniej prostej. Pogodziłam się już z chorobą i samą sobą. Nie chcę do nikogo mieć żalu. Nawet jeśli będę umierała w samotności... Nikt jednak nie zabroni mi marzyć. Zanim zachorowałam, myślałam, że na marzenia mam jeszcze czas, że sobie na nie ciężko zapracuję. Dziś mogę je spełniać jedynie w mojej wyobraźni. Żeby je zrealizować, potrzebuję pieniędzy i pomocy dobrych ludzi – pisze pani Kasia w swoim liście do mikołaja.

Pani Kasia chciałaby m.in.: 
– pojechać pierwszy raz w życiu w polskie góry
– spędzić kilka tygodni nad morzem
– skoczyć na bungee
– zwiedzić Kraków
– pojechać na Jasną Górę
– kupić sobie duży monitor do komputera, żeby jeszcze cokolwiek móc napisać i odczytać 

Ale jej największym marzeniem jest … podróż do Egiptu.

Chciałabym zobaczyć piramidy. Marzę o tym odkąd skończyłam 6 lat. Interesuje mnie ich nieodgadnięta tajemniczość, piękno, sposób, w jaki zostały zbudowane. (…) Kiedy byłam nastolatką, a potem 20-latką, myślałam, że na spełnienie tego marzenia mam jeszcze czas. Myliłam się. Nie można niczego odkładać na później, bo później może przyjść choroba, która odbierze nam wszelką nadzieję – napisała pani Kasia.

Swój list do mikołaja wysłała do kilkudziesięciu organizacji w Polsce. Odpowiedziały tylko dwie z nich. Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” spełni dwa marzenia: zaprosi panią Kasię na wycieczkę do Krakowa i zdobędzie dla niej odpowiedni monitor do komputera. Stara się jej również pomóc w realizacji największego marzenia, czyli wycieczki do Egiptu. Robi to m.in. przekazując list pani Kasi dalej.

– Liczymy na to, że list w końcu dotrze do właściwego adresata, który powie: „Mogę i chcę pomóc!”. Na taką osobę czekamy. Na taką osobę czeka pani Kasia – mówi Maja Jaworska, dyrektor Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko.

Osoby, które chciałyby pomóc pani Kasi, proszone są o kontakt z Fundacją:

e-mail: biuro@mimowszystko.org
tel.: (12) 422 69 03

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz