Bieżące

Krzysztof Głombowicz: Żyjmy z niepełnosprawnością, ale…

W TVP relacjonował cztery paraolimpiady. Uprawiał podnoszenie ciężarów, pływanie, strzelectwo, narciarstwo klasyczne i lekkoatletykę. Zdobywał szczyt Kilimandżaro. Krzysztof Głombowicz, już po raz dwunasty, poprowadzi sportowe wydarzenia na krakowskim Rynku Głównym.

  • Anna Dymna i Krzysztof Głombowicz
    Anna Dymna i Krzysztof Głombowicz

– Od 2004 roku jest Pan spikerem podczas Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”. Jakie są Pańskie refleksje związane z tym projektem?

– Pomysł Ani Dymnej, dotyczący pokazów osób niepełnosprawnych na Rynku w Krakowie, od początku był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Z roku na rok impreza zyskiwała coraz wyższą markę. Można śmiało powiedzieć, że, w ciągu jedenastu dotychczasowych edycji, gościliśmy wszystkie dyscypliny sportu, począwszy od lekkiej atletyki, poprzez narciarstwo, a na rajdach samochodowych skończywszy. Byli z nami mistrzowie paraolimpiad, świata, Europy. O przepraszam… Reprezentanci pływania byli nieobecni. Tak czy inaczej Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” są ewenementem w skali naszego kraju. Nie słyszałem też, by tego rodzaju projekty miał miejsce poza granicami Polski.

– Jakie są odczucia bohaterów tego wydarzenia – niepełnosprawnych sportowców, którzy, na Rynku, dają pokazy swoich umiejętności?

– Powiem krótko: kiedy w styczniu i lutym informuję o przygotowaniach do Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”, słyszę od wielu sportowców: „Chcemy znowu tam być, pamiętaj o nas”. Również opinia gwiazd, zaangażowanych w to wydarzenie, jest niezwykle pozytywna, ponieważ nasi znani i podziwiani, często po raz pierwszy w życiu, spotykają się z osobami niepełnosprawnymi, na których twarzach maluje się uśmiech, pasja i które wyczyniają cuda, mimo że są paraplegikami, tetraplegikami, niewidome albo pozbawione kończyn.

– To Pan powiedział publicznie na krakowskim Rynku: „Niepełnosprawność jest tylko w głowie!”. Niektórzy uznali te słowa za mało delikatne.

– Niby dlaczego? Przecież taka jest prawda. Udowadniają to chociażby sportowcy, którzy dają popisy w trakcie Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”, albo finaliści Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. A czy nie dowodzi tego całkowicie sparaliżowany i oddychający za pomocą respiratora Janusz Świtaj, któremu, w ubiegłym roku, przyznano tytuł „Człowiek bez barier”? Takie przykłady można mnożyć: Stephen Hawking, Nick Vujicic…

– … jednak w Polsce sytuacja osób niepełnosprawnych łatwa nie jest.

– Naturalnie. W tej materii należy dokonać u nas bardzo wielu zmian. Bynajmniej niczego nie generalizuję. Twierdzę tylko, że niektórzy tak mocno koncentrują się na różnych niedogodnościach i niemożnościach, że nie starcza im już sił, by odkrywać w sobie potencjał. Od narzekania i użalania się nad sobą nikomu się jeszcze nie poprawiło. Tymczasem siła ducha i umysłu jest ogromna. Od jedenastu lat widać to w czerwcu na krakowskim Rynku. Jestem przekonany, że również tym roku będzie można to zobaczyć.

– Jest Pan osobą niepełnosprawną, więc zapewne wie, o czym mówi.

– Jeśli ktoś naprawdę chce, to, nawet bez rąk czy nóg, może się w pełni realizować i nie domagać się dla siebie specjalnego traktowania, wyjątkowych praw. Powiedzmy sobie szczerze: taka roszczeniowa postawa to przejaw egoizmu. Dlatego od lat powtarzam jak mantrę: zróbmy wszystko, byśmy nauczyli się żyć z niepełnosprawnością, lecz nie z niepełnosprawności. Nie można iść przez życie z wyciągniętą ręką. Poza tym twierdzę też, że czasami niepełnosprawność staje się szansą na lepsze, ciekawsze życie. Nasi goście w Krakowie są tego przykładem.

– A może jednak woleliby nie odnosić tych wszystkich sukcesów i żyć dalej jako ludzie w pełni zdrowi i sprawni?

– Dobrze znam to środowisko. Nieraz słyszałem w prywatnych rozmowach: „Fakt, iż wziąłem swój los we własne ręce, sprawił, że odnalazłem w życiu sens”. Stanie się osobą niepełnosprawną zawsze jest szokiem, dramatem. Niektórzy długo nie potrafią pogodzić się z tym stanem. Zaczynają topić rozpacz w alkoholu, nawet myślą o samobójstwie. Kiedy jednak zaakceptują własną niepełnosprawność i zaczną wydobywać z niej to, co najlepsze, czują się szczęśliwi i spełnieni. Na przykład Rafał Wilk opowiadał, że, owszem: pewnie, jako pełnosprawny zawodnik, nadal jeździłby na żużlu w zawodach ligowych. Ale to wypadek, w wyniku którego połamał kręgosłup i musiał przesiąść się na wózek, sprawił, że stał się mistrzem paraolimpady i zwiedził tyle miejsc na świecie. Wbrew pozorom wydarzenia podczas Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” nie są przeznaczone jedynie dla osób z niepełnosprawnościami. To projekt, dzięki któremu każdy może odkryć, jak niebywała moc tkwi w człowieku i że przeciwności istnieją wyłącznie po to, by stawiać im czoło.

                                                                                                           Rozmawiał Wojciech Szczawiński

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz