Bieżące

Przemku, razem to możliwe!

Studnisko – najgłębsza jaskinia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej to był wczorajszy cel niepełnosprawnego Przemka Kowalika i zespołu ludzi, którzy chcieli pokazać, że „Razem to możliwe!”.

Kiedy trzynaście lat temu Przemek uległ poważnemu wypadkowi i, wskutek przerwania rdzenia kręgowego, został sparaliżowany od pasa w dół, nikt nie przypuszczał, że będzie dokonywał rzeczy dla wielu niemożliwych. Po wypadku prosił o eutanazję. Oczywiście nie otrzymał na nią zgody, za to, dzięki wsparciu życzliwych mu osób, rozpoczął nowy, fascynujący etap w życiu. Łatwo nie było. Jednak, dzięki swojej determinacji, przemierzył na wózku tysiące kilometrów po Polsce i Europie. Odważył się także na skok spadochronowy.

– Trzeba być otwartym na świat i ludzi, bo tylko dlatego wiele się w życiu dzieje. Warto udowadniać sobie i światu, że nawet skomplikowane rzeczy są możliwe. Wiem, że możemy tym zachęcić inne osoby do działania, nawet jeśli to nie jest łatwe – twierdzi Przemek.

Teraz w jego życiu przyszedł czas na kolejne wyzwanie. W minioną sobotę, w ramach projektu „POWER TEAM: Głębia marzeń”, Przemek zjechał, w asyście kilkuosobowego zespołu wspinaczy i ratowników, do głębokiej na ponad 75 m jaskini Studnisko w Górach Sokolich.– Przedsięwzięcie to jest nie tylko wyzwaniem dla Przemka. Ma ono motywować innych i uzmysłowić, jak ważne jest wsparcie i współdziałanie. Stąd hasło naszej akcji: „Razem to możliwe!” – mówiła psycholog Joanna Skorupska-Górska, jedna z inicjatorek wydarzenia.

Do udziału w przedsięwzięciu Przemek zaprosił Annę Dymną. Jak sam podkreśla, pani Ania jest najwspanialszą osobą, jaką poznał w swoim życiu. Wspiera go od lat. Dzięki niej żyje pełnią życia, udziela się społecznie oraz jest pracownikiem Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.

- Wiem, jak bardzo Pani Ania jest zajęta. Wiem, że noc wcześniej wracała z Warszawy, ale wiedziała, że to wydarzenie jest dla mnie ważne, że ona jest dla mnie ważna – mówił ze wzruszeniem Przemek.

Zorganizowanie takiego przedsięwzięcia nie jest prostą sprawą. Jaskinia jest trudno dostępna. Znajduje się w lesie, na wzniesieniu, do którego prowadzi strome, wąskie podejście. Dla osoby poruszającej się na wózku, samodzielna wyprawa w takie miejsce jest niemożliwa. Przemek mógł tego dokonać dzięki asyście kilkunastu osób, w tym strażaków oraz ratowników. Po długich przygotowaniach, udało się zjechać w kilkudziesięciometrową przepaść jaskini Studnisko.

– Przez chwilę zapomniałem, że jestem na wózku – mówił szczęśliwy Przemek po wyjściu na powierzchnię – w dzieciństwie bardzo bałem się ciemności, ale tego dnia nie czułem strachu. Był piękny dzień, świeciło słońca i pogoda nam sprzyjała. Zjechałem tam na dół i poczułem, że znalazłem się w innym świecie – dodaje nasz bohater.

Z kolei Anna Dymna, która towarzyszyła Przemkowi podczas sobotniej akcji i wspierała go tuż przed zejściem w głąb ziemi, zaznaczyła:

– Taka wyprawa dla mnie to jest taki jego krzyk: „błagam was, ufajcie sobie!” On nas uczy, że człowiekowi trzeba ufać i trzeba się na niego otworzyć. Jeśli masz przyjaciół, to możesz spełniać swoje największe marzenia. Podziwiam go bardzo. On wyszedł z piekła cierpienia i samotności i chce pokazać światu jak życie jest piękne. A on na ten temat dużo wie!

Celem wydarzenia było spełnienie kolejnego marzenie Przemka. Stało się ono jednak także świadectwem oraz motywacją dla tych dla tych, którzy dalej nie wierzą, że niemożliwe nie istnieje. Przemek stał się ich ambasadorem. Wierzymy, że osoby niepełnosprawne, patrząc na to, czego dokonuje nasz bohater, sami sięgną po swoje marzenia, przekraczając wszelkie bariery. Wierzymy, że razem to możliwe. Mimo wszystko.

Dowiedz się więcej o Przemku Kowaliku

Galeria

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz