Bieżące

Off-road na wózkach inwalidzkich, czyli „Małe Kilimandżaro”

W najbliższą sobotę, 15 maja, siedmiu Podopiecznych naszej Fundacji – w tym trzy osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich – wezmą udział w wyprawie off-roadowej na Turbacz.

Grupa ośmiu osób zmagających się z różnego rodzaju niepełnosprawnościami: trzy poruszające się na wózkach, jedna niewidoma oraz trzy niepełnosprawne intelektualnie, wjadą na Turbacz samochodami terenowymi.
W tej ekstremalnej wyprawie będą im towarzyszyć opiekunowie, w tym m.in. ratownik GOPR, wolontariusze oraz pracownicy Fundacji „Mimo Wszystko”. Grupa wyruszy o godz. 7 z Krakowa. Dotarcie na szczyt Turbacza zaplanowane jest na godz. 14. Dla niektórych uczestników będzie to pierwsza tego typu wyprawa w życiu.

Wyprawa na Turbacz (1310 m n.p.m.) jest kontynuacją projektu „Każdy ma swoje Kilimandżaro”. Nasza Fundacja chce w ten sposób pokazać, że symboliczne górskie szczyty znajdują się nie tylko w Afryce, ale także bardzo blisko nas. Ważne, żeby każdy odnalazł własną górę i miał odwagę się z nią zmierzyć. Projekt zapoczątkowała wyprawa dziewiątki niepełnosprawnych osób na najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro. Wyprawa odbyła się w październiku 2008 r. Piątka jej uczestników stanęła na szczycie, udowadniając, że nie ma rzeczy niemożliwych.

– Człowiek potrafi cieszyć się życiem tak długo, jak długo potrafi dostrzegać piękno świata i z niego korzystać. Kiedy ktoś jest sparaliżowany, nie widzi albo porusza się na wózku inwalidzkim, to dla niego nawet wyprawa na Turbacz wydaje się wyzwaniem, które przerasta jego siły – mówi Anna Dymna. – Projekt „Każdy ma swoje Kilimandżaro” udowadnia, że nie można się nigdy poddawać zniechęceniu. Nawet jeśli nie można gdzieś dotrzeć na własnych nogach, to można tam wjechać albo zostać wniesionym. Ważne, żeby mieć wokół siebie przyjaciół, którzy są gotowi pomóc i zrobią to z radością. Kiedy ludzie są razem, nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Niepełnosprawność albo wózek nie są wtedy żadnym ograniczeniem. Głęboko w to wierzę.

Nasza Fundacja ma w planach zorganizowanie kolejnych wypraw. Będą to „Małe Kilimandżara” (w ubiegłym roku był to m.in. spływ Dunajcem, na ten rok zaplanowaliśmy wyprawę na Turbacz i żeglugę po jeziorach mazurskich), a raz na kilka lat będzie się odbywało „Duże Kilimandżaro”, czyli wyprawa poza granice Polski, w której będą uczestniczyły osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Podczas organizowania każdej wyprawy, możemy liczyć na wsparcie i serce wielu osób oraz instytucji. W przygotowaniach off-roadu na Turbacz wspierało nas Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe – oddział w Rabce.

Kochani Ratownicy, bez Was ten projekt nie mógłby się odbyć. Dziękujemy że jesteście z nami! Niech radość Podopiecznych, którzy będą mogli zobaczyć świat z Turbacza, wraca do Was ze stokrotną siłą i cieszy Wasze serca każdego dnia.

Uczestnicy off-roadowej wyprawy na Turbacz

Mateusz Sztangret, 25 lat

Od urodzenia choruje na zanik mięśni, porusza się na wózku. Jego choroba wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji, mimo to Mateusz chętnie podejmuje życiowe wyzwania i robi wszystko, żeby im sprostać. W tym roku rozpoczął studia doktoranckie na AGH w Krakowie. Jego pasją jest muzyka. Każdą wolną chwilę poświęca grze na pianinie. Pracuje w firmie zajmującej się przygotowaniem materiałów prezentacyjnych z zakresu oprogramowania inżynierskiego.

Krzysztof Szymaszek, 16 lat
Pochodzi z Bierunia. W 2006 roku był laureatem Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Cierpi na bardzo rzadkie schorzenie genetyczne – artrogriposis multiplet congenita. Choroba objawia się mocnym krzywieniem kręgosłupa i wadliwym ustawieniem nóg, co uniemożliwia mu samodzielne poruszanie się, dlatego korzysta z wózka.

Robert Baran, ma 38 lat

Jeździ na wózku, pogodny i wesoły mężczyzna, po dziecięcym porażeniu mózgowym. Na co dzień mieszka w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Nowaczyńskiego 1 w Krakowie. To pierwszy tego typu wyjazd w jego życiu.

Bartłomiej Sawicki, 20 lat
Pochodzi z Krosna, ale większość czasu spędza w Krakowie, ponieważ uczy się w szkole dla niewidomych i niedowidzących przy ul. Tynieckiej. W tym roku zdaje maturę.

Podopieczni Warsztatów Terapii Artystycznej w Radwanowicach:

Beata Drożdż, 46 lat
Lubi gnać przed siebie na wrotkach i, jak każda kobieta, uwielbia zakupy. Chętnie wyszywa, za to bardzo nie lubi rysować. Przepada za gołąbkami w sosie pomidorowym, nie przeszkadza jej to jednak w notorycznym odchudzaniu się.
Na Warsztatach Terapii Artystycznej zajmuje się zdobieniem tkanin, projektami kartek okolicznościowych i ozdabianiem przedmiotów techniką „decoupage”.

Urszula Woźniak, 41 lat
Pierwsza Podopieczna WTA, która pracuje jako asystentka terapeuty. Bardzo dba o zdrowie, swoje i pozostałych Podopiecznych. Zawsze chętnie pomaga innym.

Jerzy Kopacz, 49 lat
Człowiek o rozbrajającym uśmiechu i sposobie bycia – cichy, spokojny i zawsze chętny do pomocy. Niezależnie od pory dnia, lubi popijać kawkę, najchętniej w towarzystwie kolegów. Lubi też uśmiechać się do słońca, spotkanych ludzi i do swoich myśli. Na Warsztatach Terapii Artystycznej zajmuje się przygotowaniem elementów drewnianych przedmiotów użytkowych.

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz