Od Anny Dymnej
Zmarł Ksiądz Jan Twardowski
Ksiądz Jan Twardowski, wielki Poeta, uczył nas prostoty w rozumieniu miłości i cierpienia - wszystkich przejawów życia.
"Podziękuj za cierpienie
czy umiesz czy nie umiesz
bez niego nigdy nie wiesz
ile miłość kosztuje"
Dzisiaj, 18 stycznia 2006 roku miedzy 19.00, a 20.00 wieczorem umarł wielki polski Poeta Ks. Jan Twardowski.
Sama się dziwię, gdy piszę te słowa. Jeszcze wczoraj w szpitalu Ksiądz Jan patrzył na mnie wielkimi, jasnymi oczami....
Był jak zawsze uśmiechnięty i dziękował... Mówiliśmy o Jego poezji.
Anna Dymna odwiedziła Księdza Jana Twardowskiego w dzień poprzedzający Jego śmierć.
Fot. Arch. Fundacji
Bardzo cieszył się, gdy słyszał, że ludziom potrzebne są Jego słowa, że wszyscy słuchają ich w ciszy i skupieniu, że pomagają nam żyć i zrozumieć świat... Trzymał mnie za rękę i powiedział nagle, że już idzie do domu, że jest zmęczony ... tylko jeszcze jedna kroplówka. Na Jego twarzy pojawił się taki bezradny, zdziwiony uśmiech. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o zwykłych, malutkich sprawach., o pigwóweczce, o wędzonej rybie, o cierpliwości i o tym jak słowa mogą ratować świat.
"Wzruszenie- to czasu przemijanie...
... szczęście - to przemijanie, nam też zniknąć trzeba"
Ksiądz Jan był pogodny i spokojny, chyba szczęśliwy. Otoczony przyjaciółmi, czuł na pewno, jak bardzo jest kochany. Przypomniałam sobie: "Ten, którego kochają, zostanie zbawiony....". Jakie to ważne, by ktoś nas kochał!
Zrozumiałam nagle tak do końca mój ulubiony wiersz, zobaczyłam go przy szpitalnym łóżku patrząc w wielkie, przejrzyste oczy...
"Przepiórko co się najgłośniej odzywasz
zawsze o wschodzie i zachodzie słońca
prawda że tylko dwie są czyste chwile
ta wczesna jasna i tamta o zmierzchu
gdy Bóg dzień daje i gdy go zabiera
gdy ktoś mnie szukał i jestem mu zbędny
gdy ktoś mnie kochał i gdy sam zostaję
kiedy się rodzę kiedy umieram
te dwie sekundy co zawsze przyjdą
ta jedna biała ta druga ciemna
tak bardzo szczere że obie nagie
tak poza nami ze nas już nie ma"
Właśnie zbliżała się ta czysta chwila. I dziś się stała. Zostały słowa, proste, mądre, zrozumiałe.... A w nich czyste, radosne spojrzenie Księdza Jana, który był taki jak jego poezja.
Jego słowa dają mi siłę i wiarę w to, że choć jestem zwykłym, słabym człowiekiem mogę przenosić góry i zmieniać świat na lepszy, że choć czasem wątpię i ogarnia mnie słabość, nie powinnam się załamywać, bo mi to po prostu przysługuje, że choć cierpię i przemijam to wszystko naprawdę ma sens. Dzięki Księdzu Janowi nigdy nie będę się wstydzić ani bać prostych, jasnych słów. Wiem, że są potrzebne jak tlen i mogą nas uratować w tej naszej niebezpiecznej, groźnej, pełnej nienawiści i lęków rzeczywistości.
Anna Dymna