Opinie uczestników

Opinie uczestników

Łukasz Żelechowski (zwycięzca w kat. pow. 16. roku życia w 2006 r.): Nie śpiewamy niewidzącymi oczami, złamanym kręgosłupem albo sparaliżowanymi nogami. Dlaczego więc moje zdolności wokalne nie miałyby być poddane wnikliwej weryfikacji? Jeśli osoby niepełnosprawne chcą być profesjonalistami, trzeba ich też profesjonalnie oceniać. Taryfy ulgowe, z jakimi często jesteśmy traktowani, po prostu nas poniżają.

Bartłomiej Martynow (zwycięzca w kat. do 16 lat w 2010 r.): Publiczność mnie porwała, poczułem jej energię. To było coś fantastycznego! Mam duszę rokendrolowca, więc przed dużą publicznością czuję się najlepiej. Otrzymane stypendium będę chciał przeznaczyć na rehabilitację oraz dalsze doskonalenie warsztatu, bo swoją przyszłość wiążę z muzyką.

Przemysław Cackowski (zwycięzca w kat. pow. 16. roku życia w 2010 r.): Dzięki Festiwalowi Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty, mój świat się zmienił. Otwarły się przede mną nowe perspektywy, a przede wszystkim nawiązałem nowe kontakty muzyczne w środowisku. Przypuszczam, że dla wielu osób spore znaczenie ma fakt, że odniosłem sukces w tym festiwalu. Warto było tu być i śpiewać.

Edyta Bartosiewicz i Rafał Fusiek, fot.: archiwum Fundacji

Aneta Rudkowska (laureatka 3. miejsca w kat. pow. 16. roku życia w 2011 r.): Jestem chora na mukowiscydozę. Śpiewanie sprawia, że, mimo tak poważnej choroby, pojemność moich płuc jest podobna do pojemności, jaką mają zdrowe osoby. Można więc powiedzieć, że możliwość śpiewania jest dla mnie szansą na dłuższe życie. Dzięki temu, że zakwalifikowałam się do finału, poznałam też nowych, wspaniałych przyjaciół. Czuję, że to wydarzenie zmieni moje życie.

Marta Rogowska (zwyciężczyni w kat. pow. 16. roku życia w 2009 r.): Atmosfera festiwalu jest naprawdę świetna. Trudno odmówić profesjonalizmu organizatorom tej imprezy. Tyle tylko, że jeśli ktoś sądzi, że dzięki tej fantastycznej imprezie zrobi karierę, to jest w wielkim błędzie. Taki festiwal to dopiero pierwszy krok, bardzo ważny, ale jednak pierwszy. Trzeba rozumieć, że aby zaistnieć na profesjonalnym rynku muzycznym, należy mieć własne piosenki, swoje teksty i muzykę. Zresztą, kiedy wraz ze swoim zespołem zaśpiewałam na „Offie” u Artura Rojka, to owszem pojawiło się kilka propozycji, ale tamten występ nie zadziałał tak, że nagle otworzyły się przed nami drzwi do niebywałej kariery. Nawet nasze nagranie w radiowej „Trójce” nie spowodowało cudu. A radio ma przecież ogromną siłę.

Łukasz Żelechowski i Justyna Steczkowska, fot.: archiwum Fundacji

Rafał Fusiek (laureat 3. miejsca w kat. pow. 16. roku życia w 2006 r.): Po Festiwalu moje życie uległo sporej zmianie. Chociaż nie zgłaszają się jeszcze do mnie agencje artystyczne, to jednak sporo koncertuję, poznaję nowych przyjaciół, przestałem żyć w zamknięciu. Moja codzienność nabrała jaśniejszych barw.

Krzysztof Szymaszek (zwycięzca w kat. do lat 16 w 2006 r. i w kat. pow. 16. roku życia w 2011 r.): Wiele się wydarzyło. Sukces w finale Festiwalu Zaczarowanej Piosenki dał mi odwagę. Założyłem już własną kapelę, a pieniądze z nagrody przeznaczyłem między innymi na zakup keyboarda.

Karolina Sawka (zwyciężczyni w kat. do lat 16 w 2007 r.): Jestem niezwykle szczęśliwa. Ale z drugiej strony, żałuję, że nie będę mogła po raz kolejny brać udziału w festiwalu. Jego atmosfera jest nie do opisania. Sam udział w tej imprezie staje się dla każdego wspaniałą i wielką przygodą.

Michał Ziomek i Grzegorz Turnau, fot.: archiwum Fundacji

Michał Ziomek (zwycięzca w kat. pow. 16. lat w 2010 r.): Śpiewam właściwie od dziecka. Brałem już udział w różnych konkursach wokalnych. O Festiwalu Zaczarowanej Piosenki wiedziałem od bardzo dawana, jednak dopiero teraz postanowiłem w nim wystartować. Wcześniej sądziłem, że ten konkurs nie jest na moje siły. Ostatecznie przekonała mnie mama. Powiedziała: „Spróbuj. Czemu nie?”. A że lubię wyzwania, wysłałem zgłoszenie i udało się. Dla mnie jest wielki sukces. Przecież zakwalifikowałem się do półfinału, z grona ponad dwustu kandydatów, staje się już sukcesem.

Zuzanna Osuchowska ((laureatka 2. miejsca w kat. do lat 16 – 2008 r.,  3. miejsca w kat. pow. 16 lat – 2012 r.): Udział w Festiwalu Zaczarowanej Piosenki dał mi wiele – mówiła. – Poznałam wspaniałych ludzi, bardziej w siebie uwierzyłam. Co prawda śpiewanie nie będzie moim zawodem, lecz nie zamierzam porzucać swoich zainteresowań muzycznych. Teraz śpiewam w trzydziestoosobowym chórze żydowskim „Clil”, który tworzą osoby o różnym wyznaniu i pochodzeniu. Celem chóru jest kultywowanie żydowskich tradycji muzycznych oraz krzewienie tolerancji i idei dialogu kultur. Grupa wykonuje utwory w językach hebrajskim, aramejskim, jidysz, a także ladino. Jestem w niej jedyną niepełnosprawną osobą. Dostałam się do tego chóru, bo przecież w śpiewaniu nie ma znaczenia fakt, że nie widzę.

Bartłomiej Martynow i Piotr Kupicha

Kinga Jamroga (półfinalistka w latach 2007-2011 oraz 2013 i 2015 r.): Emocje są fantastyczne i niesamowite. Na co dzień pracuję w branży finansowej. Śpiewanie traktuję raczej hobbystycznie. I, mimo że w półfinałach biorę udział już po raz siódmy, nigdy nie dostałam się do finału festiwalu. To bez znaczenia. Nie można się zrażać. W tym konkursie najpiękniejsza jest atmosfera. Wszyscy tutaj są wobec siebie bardzo serdeczni. Nie ma podziałów na sprawnych i niepełnosprawnych. 

Łukasz Baruch (półfinalista w latach 2007-2010 oraz 2012, 2014 i 2015 r.; finalista w 2007, 2008 i 2010 r.): Nie można zrażać się niepowodzeniami. Myślę, że nie mam nic do stracenia. I tak zyskałem bardzo wiele dzięki udziałowi w tym festiwalu. Założyłem fundację, która promuje twórczość artystyczną osób niepełnosprawnych, poznałem niesamowicie wspaniałych ludzi. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam za sobą wiele koncertów, śpiewam w zespole „Mezalians Art”. Do dzisiejszych półfinałów podchodzę więc z dystansem, bo doskonale rozumiem, że nie tylko wygrana tu się liczy. Wartość tego projektu posiada wymiar znacznie szerszy.

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz