Bieżące

Odnajdywać siebie w muzyce

11 czerwca na krakowskim Rynku Głównym odbędzie się finał 7. edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty, ogólnopolskiego konkursu dla utalentowanych wokalnie osób niepełnosprawnych. Ich głos i osobowość sceniczną, jak co roku, będzie oceniało profesjonalne jury. O rozmowę na temat organizowanej przez naszą Fundację imprezy poprosiliśmy Magdalenę Waligórską.

Rozmowa z Magdaleną Waligórską, aktorką, sekretarzem jury Festiwalu Zaczarowanej Piosenki

– Z Festiwalem Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty jesteś związana od trzech lat. Pełnisz w nim funkcję sekretarza jury. Na czym ta rola polega?

– Polega ona na tym, że, w trakcie prezentacji poszczególnych wokalistów, zbieram od jurorów techniczne uwagi dotyczące głosu albo muzykalności osób, jakie biorą udział w konkursie. Naturalnie w tej kwestii mam również własne przemyślenia oraz oceny. Na tej podstawie udzielam następnie indywidualnych konsultacji finalistom Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Poza tym – zarówno w trakcie festiwalowych półfinałów, jak i finałów – podliczam głosy jurorów.

– Jakie uwagi jurorzy mają najczęściej?

– Jednemu wokaliście przekazuję, że powinien pracować nad rytmicznością, drugiemu – że nad przeponą, a jeszcze innemu – że nad czystością dźwięku. To nie mogą być uwagi ogólne, lecz wyłącznie indywidualne, które odnoszą się bezpośrednio do predyspozycji artystycznych uczestników konkursu. Jedyna generalna uwaga, z którą nieraz się spotykałam, dotyczy doboru repertuaru. Przeważają piosenki z lat 60. i 70. Nie jestem pewna, czy to dobrze, że taka tendencja istnieje. Jurorzy chcieliby też słuchać piosenek nowych, takich, które byłyby dla nich zaskoczeniem. Delikatna sugestia dotyczy też tego, by na nikim się nie wzorować, znać swój gust muzyczny oraz możliwości wokalne, bo tak naprawdę premiowana jest osobowość. Uczestnicy festiwalu powinni odnajdywać siebie w muzyce i również siebie tą muzyką wyrażać.

– Przyznasz jednak, że sprawdzony repertuar daje niedoświadczonemu wokaliście poczucie bezpieczeństwa.

– Zgoda, ale nie może nim być utwór reprezentujący średnią krajową, ponieważ z góry pozbawia on uczestnika tego konkursu szans na przejście do kolejnego etapu. A przyznać przecież trzeba, że poziom Festiwalu Zaczarowanej Piosenki z roku na rok jest coraz wyższy. Po tym co usłyszałam i zobaczyłam w trakcie tegorocznych półfinałów w Łazienkach Królewskich, uważam, że jury będzie miało spory problem z wyłonieniem laureatów po koncercie finałowym. Wokaliści, jacy w tym finale wezmą udział, są osobami, które nieprzypadkowo zajmują się śpiewaniem. A poziom wśród nich – szczególnie w kategorii osób dorosłych – oceniam jako bardzo wysoki i wyrównany.

– Tak szczerze: czy, kiedy po raz pierwszy zaproszono Cię do udziału w tym projekcie, nie sądziłaś, że jest on tylko kolejną imprezą, podczas której osoby niepełnosprawne mogą zaprezentować się na scenie, lecz z której tak naprawdę nic konkretnego dla nich nie wynika?

– Szczerze? Tak właśnie myślałam. Tym większa była moja radość i zaskoczenie z faktu, że biorę udział w pełni profesjonalnym konkursie. Przyglądając się pracom jurorów, wiem, że, podczas wydawania werdyktu, żaden z nich nie kieruje emocjami, takimi np. jak współczucie dla niepełnosprawności uczestników konkursu. W podejmowaniu decyzji kierują się wyłącznie kryteriami zawodowymi. Dla nich liczy się wyłącznie talent oraz osobowość artystów.

– W czasie tegorocznych półfinałów podkreślił to Marian Opania. Ale w czym wyraża się osobowość sceniczna osób niepełnosprawnych, skoro czasami nie mogą one nawet samodzielnie poruszać się na scenie?

– To nie tak. Osobowość sceniczna nie ma nic wspólnego z podrygiwaniami w trakcie występów, fikaniem koziołków, grą świateł i innymi fajerwerkami. Zauważ, jak na scenie prezentowała się Ewa Demarczyk. Ta wybitna postać polskiej piosenki stała nieruchomo podczas swoich koncertów, a jednak ludzie słuchali jej oczarowani. Ten głos po prostu hipnotyzował. Krzysztof Szymaszek, który siedzi na wózku inwalidzkim, też śpiewa elektryzująco. On również wzbudził entuzjazm publiczności w czasie tegorocznych półfinałów w Łazienkach Królewskich. Ostatnio przeglądałam filmiki z Ewą Demarczyk na portalu Youtube. Wielu młodych ludzi, komentując je, napisało, że właśnie piosenki Demarczyk są prawdziwą sztuką, lepszą niż to, co ogląda się współcześnie. Bardzo mnie to ucieszyło, bo bałam się, że takie utwory mogą do współczesnych nastolatków nie docierać. Nie było żadnego złośliwego komentarza, a to w Internecie – jak wszyscy wiemy – niesamowita rzadkość.

– Myślisz, że Polacy są przygotowani mentalnie na zaakceptowanie na scenie wokalistów, którzy poruszają się na wózkach, o kulach albo tych, którzy nie widzą?

– Sądzę, że tak. Kule, wózki albo brak wzroku nie mają w piosence znaczenia. To po pierwsze. Po drugie – finały Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na Rynku w Krakowie i telewizyjne transmisje tego wydarzenia, mające wielomilionową widownię, przekonały publiczność, że niepełnosprawność fizyczna nie ma nic wspólnego z pięknem głosu i osobowością wokalistów.

– Niewidzący Ray Charles i Stevie Wander, cierpiący na achondroplazję Michel Petrucciani – im niepełnosprawność nie przeszkodziła w sięgnięciu muzycznych wyżyn. Ale sama pewnie wiesz: dzisiaj rynek muzyczny to dżungla…

– Owszem, każdy rynek artystyczny jest wymagający, ale to nie znaczy, że należy poddawać się i rezygnować z zaistnienia na nim…

– … tyle, że – podobno – sam talent do tego zaistnienia nie wystarcza.

– To prawda. Ludzi utalentowanych jest wielu, ale sukces odnoszą tylko niektórzy. Prócz talentu, trzeba też mieć zdolność do ciężkiej pracy, do walki o własne marzenia oraz umiejętność niezrażania się porażkami. Dla mnie, jako aktorki, świetnym przykładem jest Janusz Gajos. Ten wybitny aktor czterokrotnie zdawał egzaminy do szkoły teatralnej zanim został do niej przyjęty.

                                                                                                                                                                                                                   Rozmawiał Wojciech Szczawiński

 

Magdalena Waligórska jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, jedną z najbardziej utalentowanych aktorek młodego pokolenia, ambasadorem Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Występuje na scenie teatrów w Warszawie i Częstochowie. Zagrała wiele ról filmowych, m.in. w „Ile waży koń trojański?” (reż. Juliusz Machulski). Największą popularność przyniosła jej rola Wioletki w telewizyjnym serialu „Ranczo”. Więcej informacji o aktorce: www.magdawaligorska.com.

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz