Bieżące

Przychodzi wena do lekarza…

Pismo branżowe „Medycyna Praktyczna” zorganizowała nietypowy konkurs dla lekarzy. Ocenie podlegać będzie bowiem nie ich fach, lecz wrażliwość i talent literacki. Organizatorzy konkursu „Przychodzi wena do lekarza” czekają na opowiadania, wiersze, powieści i eseje. Partnerem projektu została Fundacja „Mimo Wszystko”.

Pomysł konkursu narodził się w czasie trwania cyklu „Okiem pacjenta” (na łamach „Medycyny Praktycznej”). Znani artyści dzielili się w nim swoimi przemyśleniami na temat niesienia pomocy drugiemu człowiekowi i sile, jaką posiadać może słowo, rozmowa. Konkurs literacki dla lekarzy ma być szansą na zbliżenie się, zrozumienie i zacieśnienie więzi między lekarzami a pacjentami. Ale nie tylko. Ma być również przystankiem w pośpiechu codziennego życia i okazją, by porozmawiać o uczuciach i drugim człowieku.

W konkursie może wziąć udział każda osoba wykonująca zawód lekarza. Organizatorzy czekają do 15 stycznia 2012 na wiersze (maks. 5), opowiadanie, esej lub fragment powieści (maks. 1800 znaków) o dowolnej tematyce. W jury konkursu zasiądą: Anna Dymna, Ewa Lipska, prof. Marek Pawlikowski, Michał Rusinek, prof. Andrzej Szczeklik (przewodniczący) i Adam Zagajewski.

Laureaci zostaną wyłonieni w kategoriach „Poezja” i „Proza”. Ogłoszenie zwycięzców konkursu nastąpi 12 kwietnia 2012 roku podczas specjalnego wieczoru literacko-muzycznego w Sali Koncertowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Wiersze laureatów czytać wówczas będą Anna Dymna oraz Radosław Krzyżowski.

– Sięgnijmy więc po pióra i niech słowa pomogą nam odkryć w sobie i rozwinąć wrażliwość na dru­giego człowieka – naszego pacjenta – zachęca do udziału w konkursie dr n. med. Piotr Gajewski, redaktor naczelny „Medycyny Praktycznej”.

Anna Dymna od ośmiu lat ściśle współpracuje z wieloma lekarzami  przygotowując rozmowy z ludźmi chorymi i niepełnosprawnymi do programu „Spotkajmy się” w TVP2. Przyjaźni się z nimi i ich pacjentami, poznaje źródła problemów, cierpień, emocje i marzenia.  Od dziewięciu lat prowadzi też Krakowski Salon Poezji (otworzyła już 27 podobnych w innych miastach)  i wie, jaką rolę może odgrywać poezja w życiu człowieka.  Stąd też znalazła się w gronie współorganizatorów tego przedsięwzięcia. W taki sposób aktorka wyjaśniła sens, cel i założenia konkursu:

„Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Jest to epoka wielkich odkryć technicznych, niezwykłego rozwoju medycyny, śmielszego zgłębiania tajemnic życia. Nasze życie jest dłuższe, nabiera większego tempa, możemy przemieszczać się błyskawicznie i coraz szybciej przekazywać informacje. Jednak człowiek ma mniej czasu na to, by się zatrzymać, by złapać spokojnie oddech, zachwycić się światem i smakować życie. Coraz rzadziej też patrzy drugiemu człowiekowi w oczy. Nie mamy czasu dla swojego serca, swoich bliskich, przyjaciół, naprawdę ważnych spraw. Ludzie, mimo e‑maili, SMS‑ów, Internetu, komórek – choć pozornie sprawnie się porozumiewają – przestają siebie rozumieć, przestają słuchać i naprawdę z sobą rozmawiać. Oddalają się od siebie. W lawinach słów, działań, w natłoku obowiązków, w tłumie ludzi człowiek staje się samotny. Działa sprawnie, szybko, ale niekiedy zamienia się w automat, w perfekcyjnie działającą, wyspecjalizowaną maszynę… Traci wrażliwość, powoli się odczłowiecza. I dotyczy to wszystkich dziedzin naszego życia.

Potrzebujemy pomocy! Musimy zatrzymać się na chwilę, zebrać myśli, powiedzieć komuś w oczy, co nas boli, czego się boimy. I dotyczy to wszystkich ludzi, lekarzy też, a może ich przede wszystkim.

Bo przecież to właśnie lekarz powinien być „niczym innym, jak pocieszeniem duszy”. Te słowa napisał przed wiekami Petroniusz. Dawanie nadziei na zawsze jest wpisane w powołanie lekarskie. Gdy człowiek jest chory, kiedy cierpi, to jest bezradny, zrozpaczony, rozdrażniony, przerażony – szuka nadziei i ratunku właśnie u lekarza. Chcemy lekarzowi ufać, wierzyć, że nas uzdrowi. Często oczekujemy od niego cudu, nieomylności. Żądamy, by za nas decydował w najtrudniejszych momentach, by brał odpowiedzialność za nasze życie. Chcemy, by był cudotwórcą, czarodziejem, bogiem; by miał dla nas nieograniczony czas, cierpliwość, współczucie, miłość. Chcemy, by umiał wczuć się w nasze położenie, by nas trzymał za rękę, by był delikatny, by umiejętnie dawkował nam prawdę, by razem z nami, całym sobą, toczył bitwę o nasze zdrowie.

A przecież lekarz to tylko człowiek, który żyje i pracuje w takiej, jak nasza, rzeczywistości. Podlega odgórnym przepisom, prawom, wymaganiom. Czy jest w ogóle możliwe, by mógł w tych systemach dehumanizacyjnych prawidłowo budować „przestrzeń bezpieczeństwa dla chorego”, zapewniać z nim właściwe relacje, gwarantować więź i zaufanie?

Profesor Andrzej Szczeklik tak zwierza się w książce „Kore”: Przeciwności jest wiele, od przyziemnych poczynając, jak: znużenie, obowiązki rodzinne czy przedłożenie przyjemności osobistych nad powinność. Niskie pobory wzmagają pośpiech – konieczność drugiej, trzeciej pracy zarobkowej. A do tego rosnąca nieustannie biurokratyczna machina, z której trybów nie sposób – wydaje się – uwolnić. Niemądre zalecenia Unii Europejskiej, regulujące czas pracy lekarza w ten sposób, iż chorym w szpitalu zajmuje się codziennie inny lekarz. I komercjalizm medycyny, pochodna gwałtownie rosnących kosztów leczenia. Lawina kosztów przysypuje opiekę zdrowotną. Stąd surowe kontrole wydatków na leczenie, stałe restrykcje finansowe. W kontraktach na „usługi”, podpisywanych przez nas z Narodowym Funduszem Zdrowia, znika słowo „lekarz”, zastępuje je „zleceniobiorca”. Aż lekarz w końcu zaczyna słuchać bardziej ekonomisty niż własnego sumienia. System publicznej opieki zdrowotnej powoduje erozję tajemnicy lekarskiej. Naskórek lekarza rogowacieje, tępieje wrażliwość.

Mnożą się etyczne, moralne problemy lekarzy związane z komórkami macierzystymi, z perspektywą klonowania, z ingerencją w zarodki ludzkie, z podtrzymywaniem życia, z eutanazją. Jak w tym konsumpcyjnym modelu funkcjonowania świata, w pędzie i medycznej machinie lekarz ma znaleźć czas na zbliżenie się do chorego jako do osoby – tajemniczej pięknej planety, a nie jednostki chorobowej? To jest bardzo trudne zadanie.

Gdzie szukać pomocy? Na szczęście są takie przestrzenie, które pomagają zatrzymać się na chwilę, odetchnąć, uspokoić rytm serca, spokojnie zastanowić się nad sensem życia. Trzeba wrócić do początku! „Na początku było Słowo…” – wszyscy znamy to zdanie. To właśnie Słowo wyróżnia nas od innych stworzeń, jest naszym największym skarbem, siłą, bronią, tarczą. Pozwala nam wyrazić myśli, nazwać i przekazać nasze uczucia, przekazać spostrzeżenia i doświadczenia innym. Słowo oswaja świat, pomaga go zrozumieć. Dobrze użyte pomaga i ratuje. Jest naszym najlepszym lekarzem i przyjacielem. Jeśli opowie się komuś swój ból, lęk, wątpliwości – słowa przynoszą ulgę, uspokojenie. Gdy czytamy słowa wielkich poetów i pisarzy, nie jesteśmy już sami ze swoimi problemami. Słowo zbliża ludzi!

Tak więc konkurs literacki dla lekarzy daje nam wszystkim szansę zbliżenia się, zrozumienia, zacieśnienia więzi.”

(Źródło: MEDYCYNA PRAKTYCZNA 7-8/2011)

 

Pliki do pobrania

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz