Bieżące

Dzień z życia Anny Dymnej

Doba ma zwykle 24 godziny, ale Anna Dymna potrafi ją wydłużyć. Ostatnio udało jej się tego dokonać 27 lutego podczas wizyty w Polkowicach…

Poniedziałek. 27 lutego. Pobudka wcześnie rano. Tuż po śniadaniu wyjazd do Polkowic oddalonych o 318 km od Krakowa. Annie Dymnej towarzyszą Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, a prywatnie również mąż, oraz Michał Serwiński, kierownik działu fundraisingu Fundacji „Mimo Wszystko”. W Polkowicach, mieście bez teatru, od lat odbywa się lubiany przez reżyserów i aktorów festiwal teatralny „Oblicza Teatru. Polkowickie Dni Teatru”. W tym roku zorganizowano je po raz czternasty. Anna Dymna objęła je honorowym patronatem.

– Udało mi się znaleźć wolny dzień i wreszcie pojechałam do Polkowic. Szkoda, że tylko na kilkanaście godzin. Organizatorzy tego wydarzenia zapewniają swoim gościom wspaniałą opiekę, wiele atrakcji i przyjemności. Marzyłam, by tam pojechać, poczuć się choć przez chwilę jak gwiazda i choć trochę sobie odpocząć. Niestety, miałam wolny tylko jeden dzień i musiałam w nim zmieścić niemal trzydniowy program. Nie odpoczęłam więc specjalnie, ale za to nie miałam ani chwili bez atrakcji. Czułam się potrzebna, kochana i szczęśliwa, że jakoś podołałam wszystkim obowiązkom. A plan dnia był rzeczywiście bardzo intensywny – przyznaje Anna Dymna.

Pierwszy punkt dnia w Polkowicach stanowiło spotkanie z 30 podopiecznymi Warsztatów Terapii Artystycznej, odebranie nagrody „Przyjaciela WTA w Polkowicach” oraz oglądanie prac, które wykonali podopieczni. WTA w Polkowicach słyną z pięknych warsztatów i kilimów.

– Podopieczni przygotowują najdłuższe w Polsce korale. Trwają już intensywne prace do bicia rekordu – zdradzili terapeuci z Polkowic. – To było wzruszające spotkanie. Nasza rozmowa mogłaby trwać wiele godzin. Podopieczni opowiadali mi o swoich radościach, pasjach, obowiązkach, marzeniach. Wydawało mi się po chwili, że znam ich od dawna. To wspaniale prowadzona placówka – mówi na temat WTA w Polkowicach Anna Dymna. – Zawsze jestem szczęśliwa, gdy widzę uśmiechnięte osoby niepełnosprawne. Pracownicy warsztatów tak pięknie przygotowali się do tego naszego spotkania. Myślę, że i im, i mnie sprawiło ono wielką radość. Niestety, musiałam się spieszyć. Zdążyłam tylko jeszcze ulepić w pracowni ceramicznej kawałek ogromnego dzbanka i wykleić na nim z gliny mój autograf ze słoneczkiem. Od podopiecznych dostałam małego niebieskiego psa, który „urodził się” na tych warsztatach. Potem jeszcze tylko podpisałam każdemu podopiecznemu na pamiątkę naszego spotkania zdjęcie. Przy pożegnaniu ustawiliśmy się wszyscy do wspólnej fotografii. Opuszczałam to miejsce obładowana prezentami i kwiatami , wyściskana i wycałowana, z prawdziwym żalem do czasu, że tak gna bez litości.

Chwilę później Anna Dymna wraz z Krzysztofem Orzechowskim była już w Przedszkolu Miejskim nr 6 z Oddziałami Integracyjnymi.

– Na kolorowej sali siedziało na podłodze kilka dziesiątek dzieci w wieku 4-5 lat. Z tymi widzami nie mogłam porozmawiać o teatrze ani o moim zawodzie, ani o pracy w fundacji. Wiedziały o mnie tylko tyle, że jestem babcią Anią. Ale było wspaniale – opowiada Anna Dymna. – Czytałam im wierszyki z książeczki, którą niedawno nagrywałam na płytkę „Wyliczanki Kubusia Puchatka”. Rozmawialiśmy o przyjaciołach Kubusia Puchatka, nawet uczyliśmy się liczyć i to nie tylko do dziesięciu. Mój mąż Krzysztof Orzechowski bawił się z nami i udawał, że jest bardzo niegrzecznym przedszkolakiem. Prawdę mówiąc bawiliśmy się wszyscy jak banda rozbrykanych dzieciaków. Niestety, dorośli zawsze potrafią psuć zabawę. Pan Andrzej Wierdak, organizator festiwalu i mojego całego pobytu w Polkowicach, prawie na siłę wyciągnął mnie z przedszkola. A tak dobrze się bawiliśmy! Od dzieci dostałam magiczny bukiet kwiatów z bibułki i pięknego łabędzia z papieru. Przez chwilę poczułam się jak dziecko…

Stamtąd Anna Dymna udała się na spotkanie z osobami, które cenią jej aktorstwo i pracę na rzecz osób niepełnosprawnych. Były m.in. pytania o role teatralne i filmowe, o pracę w Szkole Teatralnej, o Fundację i jej podopiecznych i o to, w jaki sposób Anna Dymna daje sobie radę z ogromem obowiązków.

– Kino wypełnione było po brzegi, przede wszystkim młodzieżą. Na szczęście tutaj miałam trochę więcej czasu. Pytań było mnóstwo, ale ludzie naprawdę czekali na odpowiedzi. Znów musiałam publicznie zastanowić się nad sobą i swoim życiem… bo ja zawsze szczerze odpowiadam na wszystkie pytania. I cóż? Znów wyszło na to, ze jestem szczęściarą, bo po prostu kocham robić to, co robię i może to jest najważniejsze i daje siły – mówi Anna Dymna. – Po godzinie zaczęłam rozdawać autografy. Podpisywałam zdjęcia wszystkim i przy okazji wiele osób już do ucha zwierzało mi się ze swoich problemów, sukcesów, marzeń . Wysłuchałam wielu słów tak życzliwych i dobrych, że wyszłam stamtąd wzmocniona, choć już bardzo przekroczyłam wszystkie czasowe limity.

Krótka przerwa na obiad.

– Obiad jedliśmy w gościnnym hotelu Aqua Hotel. Jego szefowa przywitała mnie uroczyście i, zamiast kwiatów, wręczyła mi czek na 500 złotych dla podopiecznych mojej Fundacji. Bardzo się ucieszyłam, bo przez ten dzień otrzymałam kilkanaście pięknych bukietów. Jadłam szybko pod błagalnym okiem mojego kochanego pana Andrzeja… już przecież czekali na mnie dziennikarze.

Konferencja prasowa związana była z otwarciem 34. Salonu Poezji w Polkowicach. W czasie spotkania nie zabrakło pytań o role, o poezję, życie osobiste, ale również o to, co daje Annie Dymnej kontakt z osobami niepełnosprawnymi i w jaki sposób wpływa on na jej życie.

– Kontakt z osobami niepełnosprawnymi to dla mnie przede wszystkim sprawdzian z człowieczeństwa – odpowiadała aktorka i prezes Fundacji „Mimo Wszystko”.

Tuż po konferencji Anna Dymna wraz z Krzysztofem Orzechowskim udali się galę, która otwierała XIV Oblicza Teatru, czyli Polkowickie Dni Teatru.

– Organizatorzy sprawili mi niespodziankę. Gdy zgasło światło na ekranie pojawiła się Ania Pawlaczka, Klaryska z „Janosika”, Marysia Wilczur, Melania Barska, Nenneke, Marianna z „Siedliska”, Marysia z filmu „Duże zwierze” i inne – Przed oczami stanęło mi kilkadziesiąt lat mojego życia. A potem weszłam na scenę i mówiłam o tym wzruszeniu, przemijaniu i sensie mojej pracy. Jako patron festiwalu wygłosiłam formułkę otwarcia XIV Polkowickich Dni Teatru, wzięłam udział we wręczaniu nagród z poprzedniego roku. Było uroczyście i bardzo sympatycznie – wspomina aktorka i prezes Fundacji „Mimo Wszystko”.

Po krótkiej przerwie Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski otworzyli już 34. Krakowski Salon Poezji, tym razem w Polkowicach. Przy wypełnionej sali, w absolutnej ciszy czytali słowa księdza Jana Twardowskiego. Wszystkie Salony otwierane są właśnie tymi wierszami. We wszystkich spotkaniach w Polkowicach Annie Dymnej i Krzysztofowi Orzechowskiemu towarzyszył Andrzej Wierdak, dyrektor polkowickiego Centrum Animacji i organizator Polkowickich Dni Teatru. Ostatni punkt dnia Anny Dymnej w Polkowicach stanowił powrót do oddalonego o 318 km domu. Udało się do niego dotrzeć chwilę przed trzecią nad ranem…

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz