Bieżące
2400 kilometrów na wózku
Sparaliżowany od szyi w dół 39-letni Przemysław Kowalik z Opalenicy ponownie dokonał rzeczy niezwykłej – w tym roku na swoim wózku elektrycznym dotarł do wyspy Ouessant we Francji. Wyprawę zakończył w ubiegłą niedzielę. Serdecznie gratulujemy, Przemku!
W marcu 2007 roku Przemysław Kowalik, wspólnie z Markiem Plurą, był gościem telewizyjnego cyklu „Anna Dymna – Spotkajmy”. Opowiadał wtedy, że po wypadku, w wyniku którego został sparaliżowany, odnosił wrażenie, że lekarze najchętniej umieściliby go w Domu Pomocy Społecznej. Mówił też o swojej depresji, a nawet myślach samobójczych.
– Kto tego nie doświadczył, nigdy nie zrozumie – wspominał tamten ponury dla siebie czas. – Miałem potworne odleżyny. Sytuację pogarszał fakt, że żaden szpital nie chciał mnie przyjąć, aby je zoperować. Czułem się tak, jakby kompletnie spisano mnie na starty. A przecież – mimo że niemal całkowicie nieruchomy – wciąż czułem i myślałem. W takim stanie człowiekowi odechciewa się wszystkiego, bo ileż można patrzeć na ściany albo liczyć nierówności na suficie?
Mężczyzna odnalazł jednak w sobie siły. Postanowił, że się nie podda. Za wszelką cenę – jak podkreśla – postanowił wrócić do życia. Zaczął wyznaczać sobie cele. Przez kolejne lata pokonywał na wózku elektrycznym, wraz z przyjaciółmi, wielokilometrowe trasy w Polsce.
– Gdy przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz, uwierzyłem w siebie – twierdzi dzisiaj. – Byłem zaskoczony, gdy któregoś dnia, w mailu do znajomego, napisałem, że kocham swój wózek. Ale to prawda. Dał mi poczucie wolności. Dzięki niemu mogłem spełniać swoje marzenia.
W 2010 roku Przemysław Kowalik przebył trasę z Dover w Anglii do Galway w Irlandii, zaś w 2011 pojechał na Przystanek Woodstock oraz do Krakowa na Festiwal Zaczarowanej Piosenki, organizowany przez naszą Fundację. W tym roku – w towarzystwie rowerzystów – postanowił dotrzeć na swoim wózku na wyspę Ouessant – najbardziej na północny-zachód wysunięty punkt Francji, skąd widać już tylko bezmiar Atlantyku. Wyprawę rozpoczął 16 lipca, zakończył ją w ubiegłą niedzielę. Miejscem docelowym była stojąca na wyspie Ouessant latarnia morska. Cały projekt nosił nazwę „Światło we mgle”. To świecące w latarni symbolizowało nadzieję.
W rozmowie z dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej, Przemek przyznał, że trasa obfitowała w wiele przygód, nieomal zakończyła się porażką, gdy w okolicach Brukseli wypadek miało towarzyszące mu auto.
– Problemy z autem pochłonęły wszystkie nasze oszczędności. Przyjaciele nie pozwolili jednak przerwać naszej podróży, dostarczyli kolejny pojazd. Każdy dzień był wyzwaniem. Pogoda nie sprzyjała nam, prawie cały czas padało. Wiatr był tak silny, że w Bretanii zdmuchnął mnie z drogi. Jechaliśmy trochę na żywioł, każdego dnia szukaliśmy noclegu i pomocnych osób – powiedział.
Przemku, gratulujemy Ci serdecznie i stawiamy Twoją Osobę za wzór. Nie tylko ludziom niepełnosprawnym pokazujesz przecież, czym w istocie jest życie i na czym polega jego piękno oraz sens.