Bieżące

Anna Dymna: Najważniejsza radość

„Nikogo nie można zmusić do wspierania potrzebujących, ale jeśli w ludziach uruchamia się radość i poczucie jedności, to pomagać chcemy wszyscy. Udowadnia to Orkiestra Jurka Owsiaka” – podkreśla Anna Dymna.

13 stycznia, podczas 21. Finału WOŚP, aktorka była obecna w samym centrum wydarzenia, Warszawie. Na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przekazała, opatrzony autografem, książkowy wywiad „Warto mimo wszystko” oraz jedną z najcenniejszych dla siebie rzeczy – rysunek swojego zmarłego męża Wiesława Dymnego, krakowskiego plastyka, poety, prozaika, scenarzysty i jednego z twórców „Piwnicy Pod Baranami”.

– Wiesiu nie żyje trzydzieści pięć lat – mówi aktorka. – Nic więc już dla mnie nie narysuje. Prace, które pozostały po mężu, są dla mnie bezcenne. Cieszę się jednak, że wylicytowane za jego rysunek pieniądze wspomogą działania fundacji Jurka Owsiaka. Gram z jego Orkiestrą od początku, już po raz 21. Ten jeden dzień w roku to jest fenomen na skalę światową.

Anna Dymna przyjechała 13 stycznia do warszawskiego studia TVP, ponieważ uważa, że kiedy mają miejsce tego rodzaju wydarzenia, należy być razem – bez względu na to, czy projekt realizowany jest przez Caritas, Czerwony Krzyż, którąkolwiek z polskich fundacji, czy też przez inną organizację zajmujące się pomocą potrzebującym.

– Niezwykłość Orkiestry polega na tym, że jednoczy ludzi różnych zawodów, o różnym statusie materialnym i społecznym, wszystkie pokolenia. Styl, w jakim przeprowadza zbiórkę pieniędzy może się komuś podobać albo nie. Istotna w tym wszystkim jest skuteczność. Argumentem przemawiającym za Orkiestrą  jest także radość, która towarzyszy jej kwestowaniu. Jednego dnia ludzie we wszystkich miastach – młodzi i starsi – tańczą, śpiewają, uśmiechają się, ponieważ widzą jeden cel, cel bardzo konkretny. Owoce, jakie przyniosła Orkiestra w ciągu 21 lat, można już przeliczyć na tysiące uratowanych ludzkich istnień, wyposażenie w sprzęt dziesiątków szpitali. Wszyscy zdają sobie sprawę, że sumy pieniędzy przekazywane fundacji Jurka Owsiaka przynoszą ogromny pożytek.

Aktorka twierdzi, że nie odpowiada na pytanie w stylu: „Czy pani nie uważa, że Owsiak kogoś wyręcza?”. Nie robi tego, ponieważ uważa, że nie można myśleć w tych kategoriach.

– Gdzieś jest ciemno, trzeba więc iść i zapalić światło. Tylko tak należy działać. Gdybyśmy ciągle liczyli na to, że światło zapali ktoś inny, to często błądzilibyśmy w ciemnościach.  A ja nie chcę żyć w ciemnym kraju. Nie zajmuje się tym kto to światło miał zapalić i dlaczego tego nie zrobił. Widocznie na razie nie mógł. A nam się chce i często bierzemy ster w swoje ręce. Z radością i przekonaniem, że się uda! Nie można oglądać się na innych. I wiele się udaje. Najwięcej wtedy gdy jednoczymy siły! Jurek pokazuje to najpiękniej – uruchomił w ludziach przekonanie, że nawet jeśli do puszki wrzucą złotówkę, to także zrobią wiele dobrego. A jeśli nie mają tej złotówki, to mogą choćby trzymać puszkę i zbierać. Taka jest prawda. Dlatego, gromadząc środki na budowę przez moją fundację ośrodka „Dolina Słońca”, powtarzałam: „Twój jeden procent ma siłę milionów”.

Anna Dymna uważa, że cel, jaki przyświecał tegorocznemu Finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, był szczególnie ważny. Badania wykazują, że o wiele łatwiej zbiera się fundusze na pomoc dzieciom i ludziom młodym niż seniorom.

– Często zapominamy o tym, że nasi seniorzy też są ludźmi, którzy czują, marzą i mają prawo do tak samo godnego życia jak młodzi. Należy się im nasz szacunek oraz wdzięczność. Oni nas wychowali, nauczyli rozumieć świat. Dlaczego więc, gdy są już starzy, odnosimy do nich z lekceważeniem? Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przypomniał nam o potrzebie tworzenia godnego życia naszym seniorom. Dzięki temu idea tego wydarzenia nabrała pełni: trzeba walczyć o godność człowieka od urodzenia aż po jego śmierć, każdy powinien czuć się potrzebny do ostatnich swoich chwil. Wszyscy powinniśmy troszczyć się o to, by nikt obok nas nie czuł się samotny i niepotrzebny. Przyjechałam więc do Warszawy z wielką radością i, jak co roku, z podziwem obserwowałam to, co działo się podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Niech nam ta Orkiestra wygrywa swoje fantastyczne rytmy do końca świata i o jeden dzień dłużej. Życzę jej tego naprawdę z całego serca!

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz