Bieżące

Anna Dymna na wieczorze autorskim Justyny Kędzi

Justyna Kędzia ma 27 lat. Od 17 jest całkowicie unieruchomiona i oddycha za pomocą respiratora. Wczoraj w Tarnogórskim Centrum Kultury odbył się wieczór autorski promujący jej najnowszy tomik poezji „Oni”.

Wiersze Justyny czytali Anna Dymna i Krzysztof Rospondek.

– Jesteśmy wdzięczni za to, że zawsze możemy liczyć na pomoc i wsparcie duchowe Ani Dymnej. Byliśmy niezwykle wzruszeni, że taka sławna i zapracowana osoba znalazła czas, żeby przyjechać do Tarnowskich Gór i przeczytać wiersze naszej córki – mówił Leszek Kędzia, tata Justyny.

Justyna Kędzia cierpi na genetyczną chorobę – glikogenozę. W wieku 10 lat została całkowicie sparaliżowana. Porusza się na elektrycznym wózku i oddycha za pomocą respiratora. Tak duża niepełnosprawność nie przeszkodziła jej jednak w zdaniu matury i ukończeniu studiów na Polish Open University w Krakowie (wydział reklama i marketing).  Dzięki pomocy naszej Fundacji, Justyna mogła studiować na tej prywatnej uczelni bezpłatnie.

– Poznałam Justynę 10 lat temu, w Centrum Rehabilitacyjnym „Repty” – wspomina Anna Dymna. – Była wtedy w klasie maturalnej. Zrozpaczona. Mówiła, że za chwilę zda maturę i nie wie, co potem z nią będzie. Powiedziałam: „Jak to, co potem? Pójdziesz na studia”.

Słowa, które wyrażają więcej

Od dziecka jednym z ukochanych zajęć Justyny jest pisanie poezji. Dzięki niej, może wyrazić to, czego nie jest w stanie na co dzień przekazać. Tomik „Oni” jest trzecim  zbiorem jej utworów poetyckich. Wcześniej wydała tomiki „Koma” i „Między źrenicami”.

„W szaleńczym biegu codzienności, w natłoku spraw do terminowej realizacji wielu z nas nie znajduje w życiu czasu na prawdziwe poznanie samych siebie, na dogłębne przeszukanie własnej duszy, na uczucia. Niektórzy wręcz przed nimi uciekają, bo mogłyby zmienić całe życie, a tego się przecież często boimy. Więc «biegamy», «uciekamy», i tracimy sekundy, minuty, dni, lata najcenniejszego piękna na Ziemi – piękna odczuwania” – napisała we wstępie do tomiku Justyna Kędzia.

– Te wiersze są pełne emocji, ale są też dojrzałe i są bardzo proste. To jest ich największy walor – mówi o tomiku „Oni” Anna Dymna. – Utwory, jakie znalazły się w tym tomiku, mają formę dialogów pisanych przez osobę, która uważnie obserwuje to, co się wokół niej dzieje. Myślę, że Justyna widzi dużo więcej niż ludzie, którzy ciągle gdzieś biegną i coś mówią.

Nauczyciele życia

Spotkanie w Tarnogórskim Centrum Kultury zgromadziło setki osób, przedstawicieli lokalnych władz i instytucji, a także przyjaciół Justyny, którzy przygotowali specjalny program artystyczny,w którym znalazły się m.in. piosenki z tekstami poetki. Ze sceny padło wiele ciepłych słów nie tylko pod adresem Justyny, ale również Anny Dymnej i jej działań na rzecz osób niepełnosprawnych. W odpowiedzi na nie aktorka i prezes Fundacji „Mimo Wszystko”, mówiła o tym, jak wiele zdrowe osoby mogą się nauczyć od osób zmagających się z cierpieniem i niepełnosprawnością. 

– Możemy takim ludziom, jak Justyna, pomóc technicznie, bo jesteśmy sprawniejsi i mamy dużo większą siłę, ale tacy ludzie, jak ona, mają niezwykłą mądrość i bardzo często to właśnie oni pokazują nam prawdziwe wartości i sens życia – mówi Anna Dymna. – Kiedy patrzę na Justynę, to myślę o tym, co kiedyś mówił Czesław Miłosz: że osoby niepełnosprawne i ciężko chore mają więcej czasu na to, żeby zobaczyć, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Zdrowy człowiek bardzo często goni za „bańkami mydlanymi” i na końcu się dowiaduje, że tak naprawdę nie o to w tym wszystkim szło. Takie osoby, jak Justyna, sprawiają, że chociaż na chwilę się zatrzymujemy i zadajemy pytania, których wcześniej sobie nie zadawaliśmy. W jakiś niezwykły sposób się uzupełniamy.   

Na zakończenie spotkania mama Justyny przeczytała przygotowane przez córkę podziękowania.

„Dziękuje wszystkim gościom, przybyłym tutaj, by świętować razem z nami, bo tak naprawdę nie jest to tylko święto moje ani artystów, którzy wystąpili. Jest to święto poezji, do której klucz, dzisiaj państwu przekazujemy. Poezję nie tylko się czyta, trzeba ją także poczuć i przeżyć głęboko. Mam nadzieję, że dzisiejszego wieczoru właśnie tak się stało (…) – napisała Justyna Kędzia. – Na zakończenie mam do państwa prośbę: nie bójcie się uczuć, nie bójcie się marzeń. Marzenia się spełniają. Jestem tego naocznym przykładem”.

Pliki do pobrania

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz