Bieżące

Jak bolid Roberta Kubicy

– Jestem szczęśliwy – wyznał dziennikarzom Janusz Świtaj. Całkowicie sparaliżowany 32-latek nie musiał tego mówić. Rozpromieniona twarz mężczyzny nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do stanu jego emocji.

Wczoraj w Jastrzębiu Zdroju nastąpiła długo oczekiwana chwila. W czasie konferencji prasowej, odbywającej się pod hasłem „Nie bój się marzyć”, spełniło się największe pragnienie Janusza Świtaja. Otrzymał oficjalnie od Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” wysokospecjalistyczny wózek z respiratorem, który umożliwił mu  – po ponad piętnastu latach leżenia – opuszczenie mieszkania. Janusz Świtaj podziękował wszystkim ludziom dobrej woli, którzy poprzez wpłaty na jego subkonto w Fundacji, w tym także 1% podatku, pomogli zrealizować mu marzenie i nadać jego życiu nowy sens.

– Jestem szczęśliwy – wyznał licznie zgromadzonym dziennikarzom całkowicie sparaliżowany i oddychający przez respirator 32-letni mężczyzna. – Dzięki bezinteresownej pomocy wielu ludzi oraz instytucji, a także Fundacji Pani Ani Dymnej, czuję, że wreszcie świat otwiera się przede mną. Nie będzie już ograniczał się do kawałka nieba, który dotąd widziałem patrząc przez szybę okna mojego mieszkania w bloku na ósmym piętrze czy Internetu. Teraz, gdy jestem mobilny, moja walka o prawa ludzi w podobnym stanie do mojego będzie jeszcze większa. Mam bardzo wiele do zrobienia.
Darczyńcom dziękowała także Anna Dymna. Aktorka podkreślała, że droga do realizacji marzenia Janusza Świtaja łatwa nie była, wymagała nie tylko sporych pieniędzy, ale również dużego nakładu pracy wielu osób, w tym samego Janusza, który także uczestniczył aktywnie w tej zbiórce.

– Dopóki państwo nie jest w stanie zapewnić godnej opieki ludziom potrzebującym, zamiast narzekać i rzucać oskarżenia, musimy wzajemnie sobie pomagać – mówiła prezes Fundacji „Mimo Wszystko”. – Dzisiejszy dzień udowadnia, że w ludziach jest wiele dobra, więc na pewno niejedną trudna sprawę uda się nam rozwiązać.

Wózek, który zaprezentował dziennikarzom Janusz Świtaj, to niemal technologia kosmiczna. Jest na tyle wyspecjalizowany, że oprzyrządowaniem i elektroniką przypomina konstrukcję bolidu, którym Robert Kubica ściga się na torach Formuły 1: posiada pięć biegów, poruszającą się w nim osobę może układać różnych pozycjach, a wszystkie funkcje pojazdu sterowane są oddechem. Urządzenie zostało wyprodukowane w szwedzkim „Permobilu” i sprowadzone do Polski przez firmę „APCO”, która obecnie zajmuje się także przystosowaniem wózka do potrzeb Janusza Świtaja. Jak powiedział obecny na konferencji Tomasz Besowski, przedstawiciel „APCO”, proces ten może potrwać lata, ponieważ, nawet dla tak inteligentnego człowieka jak Janusz Świtaj, obsługa urządzenia nie jest prosta. Inna rzecz, że Jastrzębianin stał się pierwszym Polakiem, który posiada tego typu pojazd.

– Czuję się potrzebny światu – wyjaśnił dziennikarzom Janusz Świtaj. – Praca w Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, gdzie zajmuję stanowisko internetowego analityka rynku osób niepełnosprawnych, daje mi wiele satysfakcji. Mam w niej świadomość, że pomagam innym ludziom. Staram się to robić jak najsolidniej. Posiadam już pierwsze sukcesy.

Już od dłuższego czasu życie Janusza Świtaja uległo radykalnej zmianie i przewartościowało się. Mężczyzna kontynuuje przerwaną przed osiemnastoma laty naukę w liceum ogólnokształcącym, zamierza zdać maturę, a ponieważ, jak mówią nauczyciele, jest świetnym uczniem, wszystko wskazuje na to, że rozpocznie także studia. Prócz codziennej, niezwykle rzetelnej pracy w naszej Fundacji (rozpoczął ją 19 marca 2007 r.), pisze także książkę, która będzie nosiła tytuł „Ecce homo”. Wyda ją, być może jeszcze w tym roku, jedno z renomowanych wydawnictw.

Janusz nie wycofał złożonego przez siebie do sądu wniosku o zaprzestanie na nim uporczywej terapii w przypadku śmierci jego rodziców.
– Tu nie chodzi jedynie o moją osobę – powiedział dziennikarzom. – Ten wniosek to również protest, wołanie o godne życie dla ludzi, którzy, tak jak ja, są całkowicie sparaliżowani i zdani na opiekę swoich najbliższych; a jeśli bliskich nie mają, spisuje się ich na straty – umieszcza się na oddziałach dla przewlekle chorych, gdzie najczęściej bardzo szybko umierają. Cieszę się z mojego wspaniałego wózka, ale moja radość byłaby o wiele większa, gdybym wiedział, że nie tylko ja jestem w Polsce posiadaczem takiego urządzenia.

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz