Bieżące
We wszystkim jest sens
Oleńka urodziła się zupełnie zdrowa. 13 lat temu, w magiczny wieczór andrzejkowy. Pierwszy cios spadł na Jolę zaledwie po trzech tygodniach od tamtej radosnej chwili. Ojciec Oleńki oznajmił zrozpaczonej matce, że od niej odchodzi. Postanowił żyć z inną kobietą.
W wieku trzech lat Oleńka zaczęła tracić równowagę, przewracała się. Zdiagnozowano u niej encefalopatię martwiczą pod postacią Zespołu Leigha, chorobę niezwykle rzadką. Jola usłyszała od lekarzy: „W każdej chwili córka może umrzeć”.
Przez rok żyła jak w ponurym śnie. Opiekowała się Oleńką samotnie. Ciągle płakała, ubierała się na czarno, przestała o siebie dbać. W końcu zrozumiała, że musi oswoić własny los, bo ta rozpacz wyniszcza też jej córkę.
Dzisiaj jest energiczną, atrakcyjna, zadowoloną z życia czterdziestojednoletnią kobietą o błyszczących pasją oczach. Uśmiecha się nie tylko do swojej Tęczowej Oleńki, lecz także innych ciężko chorych dzieci i ich rodziców. Działa, wspiera innych. Po prostu lubi być aktywna. We wszystkim dostrzega sens.
– Jestem osobą bardzo wierzącą – deklaruje. – Niektórzy mówią: „Tak mocno modlisz się, a Bóg nie uzdrawia twojego dziecka…”. Te słowa nie mają dla mnie znaczenia.