Bieżące

Liczy się pamięć

1 listopada, już po raz trzydziesty piąty, Anna Dymna uczestniczyła w kweście Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa na Cmentarzu Rakowickim. Dzięki tej inicjatywie, od 1981 roku, udało się wyremontować ponad pięćset grobów.

– Dzień Wszystkich Świętych, sprzątanie, odwiedzanie grobów, a także kwestowanie są dla mnie bardzo ważne – podkreśla Anna Dymna. – Ludzie umierają, ale, przez to, że pielęgnujemy o nich pamięć, są z nami nadal obecni. Dają nam siły i pomagają żyć. 1 listopada, w sposób szczególny, myślę o tych, którzy byli przewodnikami w moim życiu.  Nauczyli mnie, co dobre, co złe, wskazali drogę, obdarzyli miłością i zaufaniem. Niby już ich nie ma wśród żywych, a jednak wciąż czuję ich obecność. Nasza pamięć, tak jak i miłość, jest silniejsza niż śmierć. Polacy w tym dniu dają na to dowód piękniej niż ktokolwiek, czcząc swoich zmarłych. Opuszczony grób to jest jedna z najsmutniejszych rzeczy, jaką można zobaczyć.  Jakby umarła pamięć. Dlatego co roku zbieram pieniądze na odnowę zabytków Cmentarza Rakowickiego. Zawsze, podczas tej kwesty, zamykam na chwilę oczy. Przypominam sobie tych, którzy uczyli mnie zbierać pieniądze. Byłam strasznie nieśmiała. Wielka aktorka Zosia Niwińska mówiła do mnie: „Dziecko, nie stój z boku jak myszka, nie wstydź się. Zawołaj głośno, że zbierasz pieniądze na ratowanie zabytków”. Tak więc, bez względu na pogodę, zawsze kwestuję. I co roku ogarnia mnie dziwna radość . Bo widzę tłumy uśmiechniętych, hojnych ludzi. Pamięć o kochanych zmarłych sprawia, że ludzie otwierają się. Łagodnieją. Przekazują nam nie tylko pieniądze, ale także wiele dobrych, mądrych  słów. W tym dniu wspomnienia  zatrzymują czas i nasz codzienny bieg. Mamy szanse spokojnie pomyśleć o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Nie ma żadnej agresji, złośliwych pytań. Kwestując spotykam setki osób, znajomych z dzieciństwa, z młodości. Do puszek wpadają pieniądze, do serca wspomnienia. Jeśli pogoda 1 listopada jest tak cudowna, jak w tym roku, atmosfera na cmentarzu Rakowickim staje się prawdziwie magiczna.  W ciepłych promieniach słońca czuję obecność moich bliskich, którzy spoczywają na Rakowicach: mamy, taty, Jurka Bińczyckiego, „dziadzia” Nowaka, Jurka Jarockiego, Piotra Skrzyneckiego, profesora Łukowicza, Wisławy Szymborskiej, Marka Grechuty…  i wielu innych kochanych. Przez trzy ostatnie dni odwiedzałam groby. Trzykrotnie byłam na Salwatorze u Wiesia Dymnego, profesora Szczeklika, Zosi Jaroszewskiej, Ewy Lassek  i wielu moich przyjaciół, dwukrotnie na Rakowicach. Lubię stawiać na grobach bliskich mi osób pomalowane przez siebie ozdoby. To daje mi radość i siłę, a teraz tej siły bardzo potrzebuję. W Narodowym Starym Teatrze rozpoczynam we wtorek próby do „Płatonowa”. Gram też w najbliższych tygodniach spektakle: „Być jak Steve Jobs” i „Stara Kobieta wysiaduje”. Dziękuję mojemu trzynastoletniemu  asystentowi, Rochowi Śliwczyńskiemu, który wczoraj pomagał mi kwestować i dźwigać puszki. Dziękuję wszystkim ludziom za te dobre słowa, uśmiechy, wspomnienia… Szczególnie licznym osobom niepełnosprawnym, które specjalnie mnie szukały, by do mojej puszki wrzucić pieniądze. Jesteście kochani.

Galeria

  • Anna Dymna z asystentem Rochem Śliwczyńskim podczas tegorocznej kwesty na Cmentarzu Rakowickim, fot.: Robert  Gierlicki
    Anna Dymna z asystentem Rochem Śliwczyńskim podczas tegorocznej kwesty na Cmentarzu Rakowickim, fot.: Robert Gierlicki
  • Grób Wiesława Dymnego na Salwatorze
    Grób Wiesława Dymnego na Salwatorze
A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz