Bieżące
Zaczarowana piosenka - zaczarowane życie
Festiwal Zaczarowanej Piosenki zmienia życie niepełnosprawnych wokalistów. Świadczą o tym słowa finalistów i laureatów tego ogólnopolskiego konkursu, który Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” organizuje w tym roku już po raz dwunasty.
Pytani, z czym im się kojarzy Festiwal Zaczarowanej Piosenki, zwykle odpowiadają, że z cudowną atmosferą, profesjonalizmem, zawieranymi przyjaźniami, ale przede wszystkim z tym, że dzięki festiwalowi mogli rozpocząć kolejne etapy w swoim życiu.
Katarzyna Nowak i Robert Janowski, fot.: archiwum Fundacji
– To jest bardzo profesjonalna impreza – podkreśla Katarzyna Nowak, laureatka trzeciego miejsca (2007 r.), która na krakowskim Rynku zaśpiewała w duecie ze Zbigniewem Wodeckim. – Wokaliści pracują pod okiem fachowców. Przez kilka dni trwają warsztaty. Instruktorzy od emisji głosu nie lukrują. Nie ma taryfy ulgowej. Ten festiwal dał mi bardzo dużo. Dzięki transmisji w TVP zostałam dostrzeżona. Zaśpiewałam na festiwalu w Poznaniu. Potem były kolejne występy. Aż w końcu zorganizowano, z okazji obrony przeze mnie dyplomu na drugim kierunku studiów, mój autorski recital. Opowiadałam tam dużo o sobie. Odbiór był tak pozytywny, że powstała z tego nawet książka, „12 kropel życia”. Dzięki Festiwalowi Zaczarowanej Piosenki nawiązałam mnóstwo kontaktów. Miałam możliwość zaprezentowania siebie przed spora publicznością.
W opinii wielu osób, piękne jest to, że nasz festiwal pokazuje w mediach wizerunek osoby niepełnosprawnej, lecz robi to w naturalny sposób: nie epatuje ckliwym współczuciem, nie skupia się na fizycznych dysfunkcjach. Wręcz przeciwnie – ukazuje że, mimo różnych barier, osoba niepełnosprawna może, jak każdy, realizować własne pasje.
Łukasz Baruch w Zaczarowanym Radiu Kraków, fot.: archiwum Fundacji
Dla Łukasza Barucha udział w festiwalu także okazał się krokiem milowym w rozwoju. Niewidomy wokalista kilkakrotnie brał udział w tym konkursie. Chociaż nigdy nie został jego laureatem, to podkreśla, że nie wygrana jest dla niego najważniejsza.
– Od lat powtarzam, że ten festiwal przyczynił się do diametralnej zmiany w moim życiu – twierdzi. – To był pierwszy konkurs wokalny, w którym wystartowałem po utracie wzroku. Udział w tym wydarzeniu uruchomił twórcze mechanizmy w mojej głowie, sprawił, że zostałem dostrzeżony w mojej rodzinnej Dąbrowie Górniczej. W 2010 roku powstał pomysł założenia fundacji „Wygrajmy Razem”, promującej aktywność artystyczną osób niepełnosprawnych. Fundacja powstała. Od tamtej pory prężnie działamy.
Michał Ziomek i Grzegorz Turnau, fot.: Gabriela Szewczyk
Poruszający się na wózku Michał Ziomek to zwycięzca Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w 2013 roku.
– Do czasu udziału w festiwalu nie miałem wyraźnego bodźca, żeby działać w sferze muzyki – wspomina. – Raczej mówiłem sobie: „Ok, umiem śpiewać, grać”. Jednak nie wykorzystywałem swoich umiejętności do tego, żeby z nich żyć. Robiłem to raczej dlatego, że miałem głód występowania na scenie. Co prawda założyłem zespół, napisałem piosenki, trochę koncertowaliśmy, ale to, generalnie, ucichło. Na Rynku w Krakowie zaśpiewałem z Grzegorzem Turnauem. Zwyciężyłem. Zrozumiałem wtedy, że powinienem realizować się w muzyce. Zacząłem dużo śmielej brać udział w różnych konkursach, przeglądach artystycznych. Miałem przyjemność zaśpiewania na urodzinach kliniki „Budzik” w Warszawie. Potem skomponowałem i zrobiłem aranżację do koncertu milenijnego parafii w Podegrodziu, gdzie mieszkam. Obecnie mam przygotowany materiał na własną płytę, którą chciałbym nagrać i wydać. Bardzo podoba mi się stwierdzenie, że jedyną niepełnosprawnością człowieka jest złe nastawienie.
Dariusz Buczek i Ernest Staniaszek, fot.: archiwum Fundacji
Festiwal Zaczarowanej Piosenki, którego pomysłodawczynią jest Anna Dymna, Marta Kadziela i Mateusz Dzieduszycki, zmienia rzeczywistość nie tylko osób niepełnosprawnych. Odmienia także myślenie społeczeństwa na temat ludzi z dysfunkcjami. Dariusz Buczek, zwycięzca naszego konkursu z 2014 roku, potwierdza te słowa.
– Ludzie widzą, że osoby z niepełnosprawnościami mają wiele talentów i nie boją się pokazać światu. To wielka zasługa pani Ani Dymnej, że myślenie o nas tak diametralnie się zmienia – zaznacza.