Bieżące

Piątka w skali Bouforta

W miniony weekend – dzięki Grupie Żywiec – nasi podopieczni z ośrodka „Dolina Słońca” w Radwanowicach i Warsztatów Terapii Zajęciowej w Lubiatowie popłynęli „Zawiszą Czarnym” – flagowym żaglowcem Związku Harcerstwa Polskiego, a jednocześnie największą tego typu jednostką skautową na świecie.

Podopieczni „Doliny Słońca” i WTZ w Lubiatowie znają się od dawna. Poznali się przy okazji Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” i Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na krakowskim Rynku Głównym. Teraz mieszkańcy Radwanowic po raz pierwszy odwiedzili kolegów z nad morza.

– Rewizyta w Lubiatowie stała się okazją nie tylko do odnowienia koleżeńskich więzi między podopiecznymi – zaznacza Małgorzata Bajak, fizjoterapeutka z „Doliny Słońca”. – Zwiedziliśmy również siedzibę nadmorskich warsztatów. Największe wrażenie zrobiła na wszystkich nowoczesna pracownia ceramiczna oraz prace tam wytwarzane. Chociaż standard obu naszych ośrodków jest porównywalny, to przyznać jednak trzeba, że tak wspaniałej pracowni nie mamy jeszcze w Radwanowicach. Podopieczni z „Doliny Słońca” zerkali więc z lekką zazdrością na swoich kolegów z Lubiatowa. Plaża, spacer brzegiem morza… Było cudownie. Mówienie, że wszyscy byli zachwyceni to za mało.

Największą atrakcją weekendu, prócz wizyty oceanarium, był rejs „Zawiszą Czarnym” po Bałtyku – z Gdyni aż na Hel. Flagowy żaglowiec Związku Harcerstwa Polskiego posłużył również naszym podopiecznym jako miejsce do spania. Wrażeń było sporo, chociażby dlatego, że siła wiatru podczas rejsu wynosiła pięć w skali Bouforta (8 – 10,7 m/s), a fale wznosiły się na dwa metry. Choroba morska dopadła jednak tylko jedną osobę. Wszystkie pozostałe z podziwem i entuzjazmem spoglądały na piękno otaczającego je żywiołu. Śpiewano szanty, uczono się żeglarskiego rzemiosła. Nikomu nie przeszkadzały zimno i przelewające się przez pokład fale. Nikt nie panikował i nie narzekał.

– Co prawda żaglowiec nie jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych – podkreśla Tomasz Gzowski, dyrektor ds. Inwestycji Lubiatowo (posiadacz patentu sternika i żeglarz z blisko pięćdziesięcioletnim doświadczeniem). – Pozbawiony jest także wygód, w jakie wyposażane są współczesne jachty. Pionowe drabinki, wąskie przejścia – to uzmysławia skalę trudności, na jakie napotykali nasi podopieczni. Niezwykłość miejsca i emocje sprawiły jednak, że wszyscy zaaklimatyzowali się bardzo szybko. Przyznam, że obawiałem się, iż brak komfortu oraz siermiężne warunki źle wpłyną na osoby niepełnosprawne. Były to zbędne obawy. Ekipa sprawdziła się w stu procentach.

Pięknie dziękujemy Grupie Żywiec i jej Wolontariuszom za moc wrażeń i te wszystkie niezwykłe nadmorskie chwile.

Galeria

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz