Od Anny Dymnej

Kochani moi dzielni Panowie! Wspaniały Dym Teamie!

Kiedy biegliście w niedzielę w 10. Cracovia Maraton, w barwach Fundacji „Mimo Wszystko”, czułam szczęście i rozpierała mnie duma. To niezwykłe, że dwunastu wspaniałym Mężczyznom chce się dać z siebie tyle wysiłku, by popierać idee i działania naszej Fundacji.

Nie umiem Wam za to podziękować. Słowa zwykle w takich momentach są zbyt małe i ubogie. Trzymałam za Was kciuki i przez te kilka godzin moje myśli były przy każdym Waszym kroku. Wiem, jak ciężki i dramatyczny dla niektórych z Was był ten bieg. Ale do mety dobiegliście wszyscy. Skąd wzięliście tyle siły? Przecież z rwą kulszową, astmą albo naderwaną łydką bieg jest prawie niemożliwy! A jednak daliście wszyscy radę. Usłyszałam tylko Wasze słowa: „Dobiegłem, bo wiedziałem, że na mecie czekają podopieczni fundacji, bo we mnie wierzą, bo się cieszą… Nie mogłem ich zawieść!”.

Całe życie obserwuję pewien fenomen, który wyzwala w człowieku siły, daje napęd do wszelkiego działania, pozwala przezwyciężać ból i sprawia, że nagle udaje się przekraczać wszelkie bariery, zwyciężać i dokonywać rzeczy niemożliwych. Na czym ten fenomen polega? To proste. Gdy ktoś mi ufa, ktoś we mnie wierzy, gdy ktoś mnie potrzebuje – uruchamia się we mnie nowa energia, radość, siła. Jeżeli w dodatku mam wokół siebie ludzi, którzy myślą, czują tak jak ja i wierzą, że razem możemy zapalać słońca i przenosić góry, to potrafię przekraczać siebie wbrew logice, prawom fizyki i swoim możliwościom. Już w dzieciństwie słyszymy: „No spróbuj! Zrób to dla mamusi, dasz radę, mamusia wie, że potrafisz, mamusia cię kocha” – i stawiamy nagle ten pierwszy krok, zdobywamy nieosiągalny szczyt.

Dobrze wiem, o ile łatwiej zdrowieć, gdy ktoś cię trzyma za rękę i na ciebie czeka; o ile wspanialej pracuje się nad rolą, gdy ufa ci reżyser i partner; jak prosto zapomina się o problemach, kiedy, dzięki tobie, ktoś się uśmiecha. Wiem, że to brzmi jak slogan, ale taka jest prawda. Gdy moja koleżanka walczyła ze straszna chorobą i właściwie nie było wiadomo, jak jej ulżyć w cierpieniach, zauważyłam, że jest jednak na to sposób. Prosiłam ją o pomoc w różnych sprawach. Pomagała mi. Wtedy zapominała o swojej sytuacji i uśmiechała się.

Kochani Panowie! Wasz bieg, okupiony zmęczeniem, bólem i straszliwym wysiłkiem, jest ważniejszy niż Wam się wydaje! Każdy Wasz krok to czyjś uśmiech, każdy przebiegnięty przez Was metr to nowy zastrzyk sił i radości dla Pracowników i Podopiecznych Fundacji „Mimo Wszystko”. Dziękuję Wam za to. Tulę Was do serca wszystkich razem i każdego z osobna: Tomka, Piotra, Andrzeja i Andrzeja, Marka i Marka, Michała i Michałka, Mariusza, Jacka, Marcina i Grzegorza!!!

Dziękuję moim Przyjaciołom, którzy na ten bieg, na własny koszt, przylecieli z Irlandii! Jesteście kochani!

Dziękuję mojemu Michałkowi Serwińskiemu, który, poza tym, że biegł i dobiegł do mety, był dobrym duchem tego wydarzenia.

Dziękuję wszystkim moim Pracownikom i Podopiecznym, którzy kibicowali, czekali na mecie, trzymali kciuki.

Z radością dowiedziałam się o tym, że do Dym Teamu zgłosili się nowi biegacze. Witam Was z radością. Bądźcie z nami, a wierzę, że razem możemy zrobić wiele wspaniałych rzeczy.

Życzę Wam wszystkim radości, miłości, zdrowia, sukcesów.

Całuję mocno – Anna Dymna

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz