Bieżące

Wejdź z Januszem Świtajem na „K2”

Znamy już osoby, które 12 maja, wspólnie z Januszem Świtajem oraz Pawełem Szkutnickim i Mariuszem Haraśnym, będą zdobywały „K2”, czyli krakowski Kopiec Kościuszki. Zwycięzcami w naszym konkursie są: Jan Białas, Małgorzata Buczek, Kamil Cierniak, Jerzy Dziedzina oraz Michał Wojdon.

  • Wejdź z Januszem Świtajem na „K2”
    Wejdź z Januszem Świtajem na „K2”

 

K2 to drugi pod względem wysokości szczyt świata i zarazem najtrudniejszy z ośmiotysięczników. Znajduje się w górach Karakorum, na granicy Chin i Pakistanu. Jego wysokość to 8611 m n.p.m. Wyprawiają się na niego najwybitniejsi himalaiści. Czy taka osoba jak 36-letni Janusz Świtaj, który jest całkowicie sparaliżowany i oddycha za pomocą respiratora, mógłby wyprawić się na taką górę? Nie, ponieważ nie pozwoliłyby mu na to ani stan zdrowia, ani przeszkody techniczne. Janusz znalazł swoje „K2” w Polsce. 12 maja wjedzie na nie wraz siódemką innych osób.

Każdy ma swoje „K2”

Pod nazwą „K2” kryje się krakowski Kopiec Kościuszki. Wzgórze, na którym wznosi się Kopiec, ma około 300 m n.p.m., a wysokość samego Kopca jest równa 35,54 m. – Dla zdrowej osoby taka wysokość, być może, wydaje się czymś śmiesznym, ale dla kogoś, kto jest całkowicie sparaliżowany i zależny od respiratora, jest to prawdziwe K2. Poza tym droga na Kopiec jest wyboista i bardzo wąska, co dla osób poruszających się na wózkach stanowi niemałe wyzwanie – mówi Janusz Świtaj. – Nie każdy ma odwagę je podjąć. Wiem, bo osobiście próbowałem zachęcić do tego kilkanaście osób. Odpowiedziała jedna.

Wyprawa odbędzie się w ramach projektu „PGNiG Małe Kilimandżaro”, który podobnie jak Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”, wspiera PGNiG Gazownia Krakowska.

Dlaczego uczestników wyprawy jest ośmiu?

Liczba uczestników wyprawy ma znaczenie symboliczne. Łącznie z Januszem Świtajem będzie ich w sumie ośmiu, ponieważ prawdziwy szczyt K2, który znajduje się w Karakorum, jest ośmiotysięcznikiem.

Organizatorem wyprawy jest Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.

Kierownikiem wyprawy jest Janusz Świtaj, pracownik naszej Fundacji.

Ambasadorem wyprawy na „K2” jest Kinga Baranowska, himalaistka, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników. Kinga dwukrotnie wyprawiała się na szczyt K2 w Karakorum. Dotąd nie udało jej się go zdobyć, ale planuje już kolejną wyprawę. Jest osobą, która doskonale wie, jakiego wysiłku potrzeba do tego, aby wspiąć się na ten najtrudniejszy szczyt świata.

Sponsorem tytularnym wyprawy jest PGNiG SA KOOG w Tarnowie Gazownia Krakowska.

Skąd pomysł na zorganizowanie wyprawy na „K2”?

W ubiegłym roku do Janusza Świtaja zgłosił się 25-letni Paweł Szkutnicki z Krakowa, który, podobnie jak Janusz, jest sparaliżowany, oddycha za pomocą respiratora i porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Paweł opowiedział Januszowi swoją historię. Prosił, aby zainteresował media takimi ludźmi, jak on, i pomógł mu w ten sposób w zdobyciu pieniędzy na rehabilitację.

– Moi rodzice zrobili wszystko, aby mnie ratować i usprawnić choć trochę moje ciało. Sprzedali dom, żebym mógł się rehabilitować. Mieszkamy w wynajętej kawalerce w Krakowie. Moja renta wynosi niewiele ponad 500 zł. Rehabilitacja kosztuje kilka razy więcej. Gdyby nie moi rodzice i ich determinacja, już dawno bym nie żył. Czy nasze państwo myśli w ogóle o takich ludziach jak ja? Skąd mamy czerpać nadzieję i motywację do życia? Jak w ogóle mamy żyć? – pytał Paweł.

Janusz skontaktował się z Anną Dymną. Nasza Fundacja uruchomiła pomoc dla Pawła, ale Anna Dymna chciała zrobić o wiele więcej – przypomnieć społeczeństwu, że tuż obok żyją tacy ludzie jak Paweł i dać im nadzieję. Tak narodził się pomysł wyprawy na „K2”. Janusz zapytał kilkanaście osób, które są w podobnej sytuacji jak on, czy chciałyby wziąć udział w wyprawie – zgłosiła się jedna, 33-letni Mariusz Haraśny z woj. wielkopolskiego. Mariusz 14 lat temu złamał kręgosłup i porusza się na wózku elektrycznym. Pozostali członkowie wyprawy zostali wyłonieni w drodze konkursu. W trakcie wyprawy uczestnikom będą towarzyszyć pracownicy i wolontariusze naszej Fundacji.

Sylwetki uczestników wyprawy

Wyprawa na „K2” odbędzie się w ramach projektu „Małe Kilimandżaro”, organizowanego przez naszą Fundację dla osób niepełnosprawnych.

Anna Dymna na temat wyprawy na „K2”: Kiedy w 2008 r. organizowaliśmy wyprawę na Kilimandżaro, chcieliśmy pokazać, że wokół nas są ludzie niepełnosprawni, którzy też mają marzenia, ambicje i chcą normalnie żyć. Potrzebują tylko, żeby im trochę w tym pomóc. Mówienie i pisanie na ten temat, niewiele daje. Czasem trzeba krzyknąć. Wyprawa na Kilimandżaro była takim krzykiem. „Popatrzcie na nas. Jesteśmy, możemy, żyjemy! Jeśli ktoś nam poda rękę to możemy naprawdę wysoko się wspiąć. To, że jesteśmy niepełnosprawni nie może nam zabierać marzeń”. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla wielu osób to Kilimandżaro jest zupełnie gdzie indziej. Nasza Fundacja ma m.in. kontakt z osobami, które są całkowicie sparaliżowane i oddychają za pomocą respiratorów. Wiadomo że tacy ludzie się na Kilimandżaro nie wyprawią. Wielu z nich nie opuszcza nawet swoich domów. Dla takich osób Kilimandżarem może być to, że ktoś im pomoże wyjść z domu, będą mogli znów zobaczyć niebo i popatrzeć na słońce. To właśnie dla nich organizujemy wyprawę na „K2”. Dlaczego „K2”? Bo to jest KK, czyli Kopiec Kościuszki – śliczna, zielona górka, którą mamy w Krakowie. To była pierwsza „góra” którą w życiu zdobyłam. Z tej górki widać całe miasto. Człowiek ma poczucie jakby się wzniósł gdzieś wysoko. Ta „góra” kryje w sobie wiele nadziei. Pomyśleliśmy, że dla wielu ludzi wyjście z domu i dotarcie na Kopiec, będzie wyzwaniem na miarę „K2”. Zdajemy sobie sprawę z tego, że uczestnicy tej wyprawy bez naszej pomocy nie dotarliby na szczyt, ale sam fakt, że będą chcieli wziąć w niej udział, podjąć wyzwanie i choć przez chwilę będą się mogli poczuć jak zwycięzcy, będzie ogromnie ważny. To będzie symboliczna wyprawa. Nie trzeba już nic więcej mówić…

Kinga Baranowska, himalaistka, ambasadorka wyprawy na „K2”: K2 jest marzeniem każdego himalaisty. Jest dla mnie najpiękniejszą piramidą górską na świecie, jest też nie lada wyzwaniem. Niewielu wspinaczom udaje się wejść na jego wierzchołek. Po pierwsze dlatego, że K2 jest trudne technicznie, po drugie – warunki pogodowe są tam bardzo kapryśne i nie dają zbyt wielu szans na wejście. Podziwiam wszystkie osoby, które mozolnie dążą do celu dzień po dniu. Nie ma znaczenia, czy jest to prawdziwe K2, czy Kopiec Kościuszki. Każdy ma „swoje K2”. Każdy ma też prawo do marzeń, dużych i małych. Niech K2 będzie symbolem męstwa i nie poddawania się. Jak już wejdziemy na szczyt, to znajdźmy kolejne K2, bo ważna jest droga, a nie cel. Cieszę się, że mogę kibicować takim osobom jak Janusz, które mają odwagę walczyć. Dla mnie oni już są zwycięzcami. Dokładnie w tym samym czasie będę wspinać się na inny ośmiotysięcznik i całym sercem będę z uczestnikami wyprawy na „K2”.

Janusz Świtaj, kierownik wyprawy na„K2”: Taka wyprawa to naprawdę niecodzienna sprawa. Cieszę się, że mogę jej przewodzić i przypomnieć w ten sposób społeczeństwu o istnieniu osób, które są w podobnej sytuacji zdrowotnej jak ja. Miałem sporo szczęścia, bo spotkałem Annę Dymną, jej Fundacja pomogła mi zdobyć elektryczny wózek i po 15 latach wyjść z domu. Na nowo mogłem poczuć wiatr na twarzy i popatrzeć na słońce. Znów zachciało mi się żyć. Odzyskałem nadzieję. Bardzo bym chciał, aby ta wyprawa na „K2” przywróciła nadzieję zarówno jej uczestnikom, jak i osobom, które dzięki mediom będą mogły o nas usłyszeć. Nie potrafimy się samodzielnie poruszać, jesteśmy w pełni zależni od innych osób, ale to nie znaczy że w naszych chorych ciałach nie ma już życia, ani ambicji. My też chcemy mieć jakieś osiągnięcia i żyć pełnią życia. Też chcemy mieć nasze „K2”.

 


Fot. Archiwum Kingi Baranowskiej

 

Materiały prasowe umieszczone dzięki uprzejmości:

 

Zainstaluj wtyczkę Flash aby zobaczyć odtwarzacz.
Zainstaluj wtyczkę Flash, aby zobaczyć odtwarzacz.

Pliki do pobrania

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz