Archiwum

Joanna Sworka-Wojniak - osoba na wózku

3 marca 2008 r.

W 1991 roku Joanna Sworka-Wolniak, mając szesnaście lat, uległa poważnemu wypadkowi motoryzacyjnemu. Przez myśl jej wtedy nie przechodziło, że już nigdy nie będzie wstanie poruszać się samodzielnie. Sądziła, że, po krótszej bądź dłuższej rehabilitacji, wróci do szkoły, przyjaciół i że wszystko będzie jak dawniej. Jednak czas płynął, a ona wciąż skazana była na wózek. Nie mogła zrozumieć tej nowej, nieprzeczuwalnej dla siebie sytuacji. „Dlaczego mnie to spotkało? – pytała. – Boże, dlaczego tak mnie karzesz? Czym zasłużyłam sobie na taki los?”. W jej życiu pojawiły się bariery, których istnienia dawniej nie podejrzewała. O tym, by próbować je przekraczać, nawet nie myślała, bo przecież trudno walczyć z prawami fizyki. Jednego była pewna: dramatyczny przypadek skazał ją na beznadziejne tkwienie w ścianach mieszkania, odebrał jej marzenia i radość. Nie mogła przecież samodzielnie wyjść z domu, chodzić do szkoły ani spotykać się z przyjaciółmi. Zresztą ci powoli zrywali z nią kontakty, bo przerastała ich sytuacja – nie bardzo wiedzieli, jak się zachować wobec niepełnosprawnej koleżanki.
Joasia popadła w wewnętrzne odrętwienie. Rano wstawała z łóżka i myślała jedynie o tym, kiedy ten dzień, tak podobny do poprzedniego, wreszcie dobiegnie końca. Co prawda rehabilitowała się i systematycznie uczyła, ale w tych działaniach więcej było presji najbliższych niż wiary w to, że za jakiś czas życie powróci do normalności. Przestała nawet wyobrażać sobie, że kiedykolwiek jeszcze opuści mieszkanie. Zresztą bała się na ulicy wymowności spojrzeń wywołanych faktem, że jest osobą siedząca na wózku. Kiedy wreszcie, za namową przyjaciółki, wyszła z mieszkania, poczuła zaskoczenie: wbrew temu, co sądziła, przechodnie wcale nie zwracali na nią uwagi. Mijały lata, czas oswajał z losem i przynosił pogodzenie. W końcu dziewczyna zaakceptowała fakt, że już nigdy nie będzie mogła chodzić. I – jak wspomina – zapominała też chyba powoli o tym, że jest kobietą. Niesłusznie, bo kobiecość to jest przecież coś, co się posiada bez względu na fizyczne ogranicznia. Swojego męża, Krzysztofa, z którym gościła w programie „Spotkajmy się”, poznała przed maturą. Na początku jedynie się przyjaźnili. Dzisiaj Joanna Sworka-Wolniak jest elegancką, piękną kobietą, jego żoną i mamą małego Michała. Posiada dyplom magistra nauk ekonomicznych.
Opowiadając Annie Dymnej swoją historię, zdawała się mówić, że poruszanie się na wózku – wbrew powszechnemu wyobrażeniu i temu, co dawniej ona sama sądziła – wcale nie oznacza wyroku.

TVP2, 3 marca 2008 r., 19.30

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz