Archiwum

Szymon Wojtysiak i Izabela Radlak - alergia

26 maja 2008 r.

Dla 14-letniego Szymona Wojtysiaka i starszej od niego Izabeli Radlak alergia to nie tylko znoszenie bólu, duszności i licznych pęcherzy. Wraz z towarzyszącym jej atopowym zapaleniem skóry, uniemożliwia normalne funkcjonowanie, powoduje wstyd. Oboje chorują niemal od urodzenia. Każdy, nawet najmniejszy stres wywołuje krępujące i bolesne zmiany na skórze.

„Słońce ma na mnie bardzo dobroczynny wpływ – powiedziała Annie Dymnej pani Izabela. – Co roku wyjeżdżam z mężem nad morze. Nigdy jednak na plaży nie rozebrałam się. Wiem, że to może nierozsądne i dziwne. Mąż twierdzi nawet, że skoro z nim jestem, to nie powinnam się niczego wstydzić; że on kocha mnie przecież taką, jaka jestem. A jednak skrępowanie powstrzymuje mnie, by opalać się w stroju kąpielowym”.

Kiedy zaszła w ciążę, nie myślała o tym, że dziecko również może chorować na alergię. Jej siostra na nią nie cierpi. To dawało nadzieję, że noworodek będzie zupełnie zdrowy. Jednak Zuzia, podobnie jak jej mama, też choruje, również ma zmiany naskórne. Czasami pyta, dlaczego inne dzieci mogą jeść wszystkie produkty, które kupuje się w sklepie, a ona nie. Wtedy pan Izabela tłumaczy dziewczynce, na jaką chorobę cierpi, na co powinna uważać i daje jej nadzieję, że, być może, nadejdzie czas, gdy wszystkie rzeczy sprzedawane w sklepach będzie mogła jeść do woli. Pociesza też Zuzię, gdy ta skarży się, że koleżanki nie chcą się z nią bawić, bo mówią, że pęka jej skóra. „Najważniejsze jest to, co masz wewnątrz siebie, jakim jesteś człowiekiem, a nie to, jak wyglądasz – uspokaja Zuzię. – Widocznie te dziewczynki nie zasługują na to, by być twoimi koleżankami”.

Panią Izabelę nieraz skóra bolała do tego stopnia, że traciła ochotę na robienie czegokolwiek, nie miała nawet chęci, by wstać rano z łóżka i wyjść z mieszkania. W takich chwilach motywacją do działania była dla niej świadomość, że musi zająć się córką, iść do pracy w szkole. „Trzeba nauczyć się żyć z tą chorobą, nie ulegać jej – wyznała w czasie programu. – Najlepiej znaleźć sobie konkretne zajęcia i nie myśleć o tym, co boli. Istnieją przecież na świecie ludzie, którzy cierpią bardziej niż ja. Z drugiej jednak strony – czasami doznaję takiego bólu, że nie mam nawet siły ubrać się, cokolwiek zrobić. Takie stany to potworna udręka”.Szymek jest uczulony niemal na wszystko: sierść zwierząt, słońce, kurz, chleb, czekoladę, ryż, owoce. Właściwie niczego nie powinien jeść. Je więc to, co szkodzi mu najmniej. Sportu też uprawiać za dużo nie może, bo gdy się poci, skóra potwornie boli albo swędzi. Cały czas zażywa sterydy i używa maści.

„Ciągle się leczę – powiedział 14-latek Annie Dymnej – ale okazuje się, że to leczenie niewiele na razie daje. Mam indywidualny tok nauczania. Dziwnie tak jakoś ciągle przesiadywać w domu. Myślę, że w szkole, wśród kolegów, czułbym się znacznie lepiej. Pogodziłem się już jednak z moją chorobą, nauczyłem cierpliwości. Nie ma co się żalić. Szkoda tylko, że ludzie zdrowi nie wiedzą czasami, jak to jest kiedy się choruje, jakie to smutne uczucie”.

TVP2, 26 maja 2008 r., godz. 19.30

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz