Archiwum

Damian Pietrasik - osoba niewidoma

9 marca 2009 r.

 (Damian gra na keyboardzie)

Anna Dymna: A co ty grałeś?

Damian: Teraz grałem swój… jeden ze swoich utworów, który się nazywa „Wśród fal”.

A.D. Ty nie widzisz, prawda, w ogóle?

D. Yhym.

A.D. Od dawna?

D. Nie widzę od  13 lat bodaj.

A.D. Pamiętasz jeszcze świat?

D. Tak, oczywiście, ja chodziłem do szkoły, także pamiętam wszystko.

A.D. Kolory się pamięta?

D. Pamięta się. Wszystko się pamięta oczywiście.

A.D. Ile miałeś lat, jak straciłeś wzrok?

D. Dziewięć, miałem dziewięć lat, więc czytałem już cokolwiek, pisałem… no i tak.

A.D. I to tak powolutku traciłeś ten wzrok, że widziałeś źle na początku, czy jak, co to była za choroba?

D. To znaczy tak: ja miałem nowotwór gałek ocznych i traciłem wzrok w dwóch etapach można powiedzieć. Także najpierw na prawe oko, później na lewe. Jak miałem dwa lata na prawe, a dziewięć na lewe. Przygoda z muzyką zaczęła się już jak straciłem wzrok…. Także…

A.D. A czy to jest tak, że jak los ci odbiera jeden zmysł, to rzeczywiście jakby wynagradza, czy daje coś więcej w innym?

D. Są osoby niewidome genialnie słyszące i są osoby widzące genialnie słyszące. I to nie jest tak, i to nie jest tak, że osoby niewidome już rewelacyjnie słyszą, prawda? Jakby z miejsca. To… to tak nie jest do końca.

A.D. Ale to się chyba wykształca siłą rzeczy?

D. Tak, oczywiście, dlatego że wtedy nastawiamy się na słyszenie, na inne zmysły po prostu.

A.D. Bo to jest jakby twój sposób widzenia świata. Znaczy mi się wydaje, że ty nie wiesz jak ja wyglądam, czy ty wiesz jak ja wyglądam? Nie wiesz, nie?

D. Wie pani, słysząc… słuch w zasadzie, słuchu używa się bardziej do tego, żeby, żeby odnajdywać, odnajdywać się w przestrzeni, żeby radzić sobie na przykład w… podczas poruszania się i tak dalej. Korzysta się z różnych punktów odniesienia nie tylko, nie tylko słuchając, prawda, oczywiście też, też inne zmysły powinny, powinny też tutaj działać. Jakoś tam kompensować brak wzroku, prawda. Także to nie jest tak, że musimy sobie wyobrażać od razu jak to wygląda i tak dalej. Oczywiście tak jest, jakby siłą rzeczy, natomiast to nie ma takiego wielkiego znaczenia chyba.

A.D. Ja na przykład jak chcę sobie wyobrazić co to znaczy nie widzieć, to oczywiście nie jestem  w  stanie sobie tego wyobrazić. Bo ja zawsze coś widzę, nie? Jak zamykam oczy to widzę ciemność, albo widzę jakieś jasne punkciki jak tak mocniej ścisnę gałki oczne. Więc ja zawsze widzę, nie wiem co to znaczy nie widzieć. Ty to umiesz określić?

D. Chyba tak naprawdę nie da się tego powiedzieć do końca. Osoby, które widzą nie zrozumieją tego w pełni moim zdaniem.

A.D. Zamykam oczy teraz, ale tak sobie staram wyobrazić jak wygląda twoje życie. Jak ty musiałeś się poczuć jak przyszedł ten taki dzień, kiedy nagle nic nie widziałeś. Ja wiem, że  byleś do tego powoli przez ten los przygotowywany, no nie? No ale, ja  na przykład jak zamknę oczy i przez chwilę staram się tak funkcjonować, gdzieś pójść, coś zrobić, to zaczynam się bać. Bo ja nie wiem, co na mnie spadnie, czy gdzieś nie wpadnę, czy o coś się nie potknę, czy gdzieś się nie poparzę, i na przykład mnie się twój stan kojarzy z lękiem
i z takim czuwaniem cały czas.

D. Kojarzy się tak naprawdę z pani lękiem, prawda, bo…

A.D. Z moim? Bo to ja sobie wyobrażam.

D. Bo to  pani się czegoś boi, prawda? Zamykając oczy. Natomiast osoba niewidoma jest
w tej sytuacji, przyjmuje tą sytuację bo nie ma innego wyjścia i musi się przystosować, nie ma innej możliwości. Musi się przystosować, więc zaczyna korzystać z różnych innych zmysłów i przyrządów pomocniczych, jak na przykład biała laska, czy też długa laska, jak kto woli, która nie jest tylko po to żeby… żeby ludzie otaczający nas widzący widziały, że idzie osoba niewidoma, tylko jest właśnie po to, żeby osoba niewidoma mogła sama się poruszać wśród widzących osób.

A.D. A ty miałeś jakiś opor przed korzystaniem z laski, bo ty się musiałeś tego uczyć, nie?

D. Tak, nie, ja nie miałem żadnych oporów oczywiście, natomiast niektórzy rzeczywiście mają. Niektórzy rzeczywiście mają i wstydzą się tego, prawda? Natomiast, natomiast… no cóż, to jest jakby bariera psychologiczna i trzeba ją łamać.

A.D. A czy ty na przykład, jak wchodzisz do jakiegoś pomieszczenia, to masz jakiś taki swój sposób, czy nabyłeś takiej umiejętności, że na przykład nie wiem: krzykniesz i wiesz, gdzie jest ściana.

D. Nie trzeba krzyczeć, nie trzeba krzyczeć rzeczywiście. 

A.D. To się czuje?

D. Tak, to się czuje i tutaj ograniczenie przestrzeni słychać. Idąc, idąc chodnikiem słychać ściany budynków.

A.D. A drzewo jak ci stoi na środku?

D. No też, też. Chyba że jest, chyba że jest duży hałas wokół, no to wtedy oczywiście jest trudniej.

A.D. Wróćmy tak jakby do twojego życia. Że miałeś osiem lat, tak, jak straciłeś wzrok. I ty mieszkałeś gdzie wtedy?

D. Ja mieszkałem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, stamtąd pochodzę, z pięknej miejscowości Udól.

A.D. Byleś wtedy w drugiej klasie, tak?

D. Tak, w drugiej klasie.

A.D. I co się z tobą stało wtedy? No bo życie twoje się zmieniło jednak, nie?

D. Zmieniło się oczywiście. Zmieniłem szkołę, rodzice posłali mnie do szkoły dla niewidomych w Laskach, a to właśnie po to, żeby nauczyć się samodzielności, żeby nauczyciele, którzy mnie uczyli byli odpowiednio przygotowani do tego, prawda?

A.D. Szybko się przystosowałeś do takiej samodzielności w ciemności?

D. To nie jest ciemność, to jakby trzeba eliminować, prawda?

A.D. To jak mam to nazwać, żeby ci pasowało, co?

D. To tak brzmi trochę poetycko, ale…

A.D. Niewidzenie, tak?

D. O, niewidzenie, tak.

A.D. Niewidzenie.

D. W tej sytuacji niewidzenia rzeczywiście jakby nie da się tego odczuć tracąc wzrok całkowicie. Jeśli się ma poczucie światła, to się widzi ciemność, prawda? To jest jakby inna sytuacja.

A.D. Ty masz rodzeństwo?

D. Tak, mam brata i siostrę starszych. No ale oczywiście na początku nie jest łatwo, prawda, trzeba sobie radzić, to jest jednak daleko i tęskniło się, całkowicie normalna rzecz, jak się wyjeżdża gdzieś na wakacje czy na kolonie, po jakimś czasie jednak się tęskni. Później sam wybrałem technikum masażu leczniczego w Laskach, więc to już był… to już była moja, tylko i wyłącznie moja decyzja, że tam zostanę. Czyli musiało być mi dobrze.

A.D. Jesteś masażystą?

D. Tak, jestem masażystą.

A.D. I te… ale, ale pracujesz w tym zawodzie?

D. Czy pracuję… powiem tak: czasami pracuję, nie, nie, nie na stałe, nie zajmuję się tym na co dzień, natomiast, oczywiście zdarza mi się masować.

A.D. Uprawiasz sport.

D. Tak się złożyło.

A.D. I w tym roku byleś na paraolimpiadzie, tak?

D. Yhym.

A.D. I zdobyłeś medal w pływaniu, tak?

D. Tak, zdobyłem srebrny medal w pływaniu na 100 metrów grzbietowym.

A.D. Dawno zacząłeś uprawiać ten sport?

D. Od 2000 roku.

A.D. I ty na grzbiecie wygrałeś teraz to srebro, tak?

D. Tak.

A.D. To jest twój największy sukces?

D. Tak, to jest mój największy sukces, wcześniej byłem jeszcze mistrzem świata rok, rok… znaczy w roku 2007, ale olimpiada oczywiście jest ważniejsza, to jest najważniejsza impreza w karierze sportowca, no ale rządzi się swoimi prawami. O tak.

A.D. Trenujesz nadal?

D. Jeszcze trenuję, aczkolwiek już zacząłem studia, zająłem się bardziej muzyką. Jeszcze troszkę popływam i będę pewnie już powoli kończył.

A.D. Dobrze, to teraz zadam ci strasznie głupie pytanie, bo sobie tego kompletnie nie wyobrażam: nie widzę, wrzucają mnie do wody, ja płynę, jeszcze jestem na olimpiadzie, płynę na czas, no to… a nie walnąłeś się nigdy tak głową w … ten murek? (Pokazuje ruch ręką)

D. Są specjalne systemy, które się opracowuje na olimpiadzie. Organizacja IPC, czyli International Paraolympic Committee jest… znaczy zajmuje się opracowaniem takich przepisów i polega to na tym, że osoby niewidome po pierwsze maja zaklejone okularki, żeby były równe szanse. Bo osoba niewidoma nie oznacza od razu osoby całkowicie niewidomej, ale… ale może mieć na przykład 2 % wzroku, czy 3 %. I to już zawsze jakoś tam pomaga: widzi światło, i tak dalej. Więc okularki muszą być zaklejane. To jest pierwsza podstawowa sprawa. Później, znaczy na końcu basenu stoi… stoi osoba, która wcześniej się zgłasza do tej organizacji IPC, która… która trzyma w ręku no, przyrząd, przyrząd, który wygląda jak wędka, długości jakichś 2,5 metra mniej więcej z piłeczką na końcu. I uderza mnie
w odpowiednim momencie, powiedzmy  1,20 czy 1,5 metra przed ścianą. W cokolwiek. Może być w głowę, w co zdąży tak naprawdę. I jak się wypracuje. Bo to jest bardzo istotne, dlatego że, dlatego że często zależy to od… znaczy od tego zależy później wynik a co za tym idzie medal.

A.D. Dam ci coś do ręki.

D. Wszyscy mi to mówią.

A.D. Wyciągnij lewa rękę.

D. Wszyscy mi to mówią, tak.

A.D. Wyciągnij lewą rękę do mnie. Masz, trzymaj se teraz to. To jest dla ciebie na szczęście. (Pochyla się w stronę Damiana wręczając mu kamyczek)

D. Ok. dziękuję.

A.D. A powiedz mi, ktoś cię namówił do tego?

D. Tak, to było tak, że w ramach treningów lekkoatletycznych chodziłem jeszcze na basen.
I tam poznałem trenera Waldemara Madeja, który mnie do dzisiaj prowadzi. I… tak naprawdę ten sukces jest sukcesem jego i moim. Bo to jednak trener… trener kieruje zawodnikiem,  prawda, i to jest, to jest bardzo istotna rzecz.

A.D. Dużo musiałeś wysiłku w to włożyć, to się dużo trenuje? Żeby tak dojść na srebro na olimpiadzie zdobyć?

D. Normalny cykl treningowy wygląda tak, że, że wchodzi się do wody 2 razy dziennie po
2 godziny plus sala gimnastyczna i siłownia.

A.D. No ale przecież jeszcze tak: jeszcze muzyka i jeszcze szkoła, nie, bo ty jeszcze do szkoły chodziłeś cały czas.

D. To znaczy, do pewnego momentu, jak skończyłem liceum, zrobiłem sobie rok przerwy, dlatego że to był rok czasu do paraolimpiady w Pekinie.

A.D. Aha.

D. Więc nie poszedłem na studia ze względu na Pekin i przygotowywałem się tylko, tylko pod tę imprezę tak naprawdę.

A.D. I co, i…

D. No zajmowałem się troszkę muzyką jeszcze. Chodziłem do szkoły jazzowej.

A.D. Dobra, to teraz mówmy o tym, o czym najbardziej lubisz mówić, czyli o tej muzyce. Kiedy się to zaczęło? Jak?

D. Przygoda z muzyką zaczęła się tak naprawdę tuż po utracie wzroku, czyli jak miałem osiem lat. I uczył mnie, uczył mnie pan Maksymilian Pasierb, to jest organista, organista
w… który gra, który gra w pobliskiej miejscowości Wolbrom. Taka mała, taka mała mieścinka, ale fajnie, fajnie tam jest, naprawdę.

A.D. To co mu przyszło do głowy, żeby cię uczyć?

D. To moim rodzicom coś przyszło do głowy żeby mnie uczył. I on zaczął tak naprawdę. Dzięki niemu poszedłem później do drugiej klasy szkoły muzycznej już od razu, nie musiałem zaczynać od pierwszej klasy. To już się działo w Laskach. I tam skończyłem pierwszy stopień sześcioletni, później poszedłem na drugi stopień, na… na organy przez chwile, później znowu na fortepianie grałem jeszcze trochę u pani Beaty Dąbrowskiej. No
i tak zostało. A później jeszcze… o! Miałem przygodę z klarnetem i saksofonem przez chwilę.

A.D. Bo ty jeszcze komponujesz, czyli jesteś twórcą.

D. Nawet chyba bardziej komponuję niż gram, bo ja grać to…

A.D. Grasz w zespole?

D. Gram w  zespole, tak, gram w zespole i.. ale porównując się do… znaczy w zasadzie nie mam żadnego porównania, ale… ale moim idolem jest Leszek Możdżer, czy, czy… Krzysztof Herdzin, czy Michelle Camillo, no i wielu, wielu innych jeszcze pianistów. No to to  naprawdę, to trzeba już… trzeba mieć wielki talent i bardzo, bardzo dużo grać.

A.D. A co studiujesz?

D. A studiuję na Wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, znaczy w zasadzie Dziennikarstwa.

A.D. Ty jesteś jakiś nienormalny. (Śmieje się)

D. Dziennikarstwo i… nauk politycznych. Public relations i marketing medialny. (Wybucha śmiechem)

A.D. No dobra, tu pływanie, tu masaż, tu  pływasz, tu… tu granie i… no to dobrze, i kim ty będziesz później, wiesz to?

D. Oj nie mam zielonego pojęcia kim ja będę pani Aniu.

A.D. Nie wiesz? 

D. Porozmawiamy za parę lat.

A.D. Pływająco-grającym dziennikarzem. (Śmieją się). Teraz masz ile lat?

D. Dwadzieścia dwa. Nie liczę rocznikowo, bo…

A.D. Bardzo pana przepraszam, ale… że panu mówię ty.

D. Słucham?

A.D. Ale mój syn ma dwadzieścia trzy, to… może powinnam mówić proszę pana, może…

D. No bez przesady.

A.D. A to dobrze. Słuchaj, a jak ty sobie teraz żyjesz, bo ty jesteś już teraz samodzielny całkowicie, tak?

D. Ja mieszkam w Warszawie na Chomiczówce słynnej, tak, i, i co? No i tak sobie żyję no. Wynajmuje mieszkanie ze znajomymi.

A.D. Yhym. I radzisz sobie dobrze?

D. Tak, radzę sobie dobrze. Normalnie sobie radzę.

A.D. Ale na przykład no, tak w codziennym życiu jesteś sam w stanie wszystko zrobić?

D. Tak, oczywiście.

A.D. Gotujesz?

D. Czasami gotuję, ale bardzo rzadko. Ja raczej nie, nie… nie biorę się za takie rzeczy.

A.D. A powiedz mi, ja nie wiem czy się o to w ogóle wolno pytać, bo ty masz dwadzieścia dwa lata, to masz dziewczynę?

D. Tak się złożyło, że mam 22 lata. Jeśli… znaczy temat mojej dziewczyny czy moich dziewczyn to może zostawmy na boku.

A.D. Ale  to jest normalna sprawa.

D. To jest całkowicie normalna oczywiście sprawa, natomiast jak to w życiu bywa różnie.

A.D. Nie ma jeszcze o czym mówić, tak publicznie?

D. Więc zostawmy to, ten temat jeszcze nie jest do końca poważny.

A.D.. Ale… wiesz, zastanawiałam się nad taką jedną rzeczą, która chyba jest dosyć istotna. Że jak na przykład gdzieś idę, prawda, z kimś siedzę, czy na przykład jadę pociągiem, czy idę ulicą, to bardzo często spotykają mnie różne niezwykłe rzeczy, właśnie przez to, że nagle ktoś na mnie popatrzył, zobaczyłam błysk oka, że ktoś się do mnie uśmiechnął, wiesz, jakby to jest początek wielu kontaktów moich ludzkich, międzyludzkich. Często spojrzenie, uśmiech jest początkiem czegoś, jakiejś wielkiej przyjaźni w życiu. Nie mówię tu oczywiście
o erotycznych przygodach, bo to w taki sposób nie nawiązuje tego. Ale wiesz, no jadę pociągiem, gadam. Ty masz to jednak utrudnione, prawda?

D. Tak, oczywiście to jest trudniejsze, natomiast dużo zależy też od ludzi, z którymi się jedzie, prawda, w tym pociągu powiedzmy. Ale to też dużo zależy ode mnie. Jeśli chcemy być normalni i normalnie funkcjonować, prawda, to musimy się otworzyć na ludzi, bo… oczywiście wiele osób niewidomych, nie tylko niewidomych, ale w ogóle niepełnosprawnych, jakby czeka na pomoc, czeka na jakiś taki… na… na podanie ręki, prawda? Natomiast tutaj nie do końca o to chodzi i tak naprawdę trzeba… trzeba się samemu chyba otwierać
i rozmawiać i atakować tych ludzi czasami, prawda? Nie jest to zawsze proste, jasne że tak. Ale…

A.D. Nauczyłeś się.

D. To jest chyba taka metoda na to, żeby… żeby żyć normalnie, prawda?  I tak, chyba tak.

A.D. A chodzisz do teatru na przykład?

D. Zdarza mi się, tak.

A.D. Lubisz?

D. To zależy na jakie sztuki. Czasami nie jest to łatwe, ale… ale zdarza się rzeczywiście. Dobrze mieć kogoś, kto dobrze opisuje co się dzieje na scenie. Bo nie zawsze, nie zawsze się da wywnioskować.

A.D. A teraz jak studiujesz, to masz pełny dostęp do wszystkich podręczników, do wszystkiego, są z tym problemy czy nie?

D. To znaczy ja mam bardzo… bardzo miłych wykładowców i rzeczywiście mogę im za to podziękować, bo… przynajmniej jak na razie… bo, bo… bo udostępniają mi książki w formie elektronicznej. Na przykład miałem taką sytuację z prawa, że rzeczywiście pani, która prowadzi zajęcia napisała książkę i udostępniła mi ją po prostu w formie elektronicznej, już nie musiałem skanować książki, a skanowanie książki to jest kilka godzin często w plecy, jak to się mówi. I tutaj mi bardzo ułatwiła, więc naprawdę wykładowcy są ugodowi. A poza tym,  no właśnie, albo się skanuje książki, albo nagrywam wykłady i nigdy nie mam z tym problemów.

A.D. I ty masz taki czytnik, tak, w komputerze, że skanowane…?

D. Nie, mam po prostu zwykły program.

A.D. Program taki?

D. Program, tak. Są różne te programy i właśnie z nich się korzysta. Tak samo przy przeglądaniu stron na przykład czy obsługiwaniu rożnego rodzaju komunikatorów.

Ad. To jak myślisz, to ty możesz osiągnąć wszystko to, co człowiek, który widzi, tak?

D. Dokładnie tak. Tylko właśnie kwestia jest tego otworzenia się na świat, prawda? I szukania różnych możliwości. Szukania różnych rozwiązań. No żeby sobie po prostu ułatwić życie. Każdy widzący ułatwia sobie życie, nie wiem, idąc na przykład: ścinając zakręty, co nie jest do końca poprawne może, ale… no tak się dzieje, no tak po prostu jest. I tak samo my powinniśmy kombinować i szukać takich rozwiązań. Ale nie wykorzystując innych, bo właśnie to mnie denerwuje u osób niewidomych często, że wykorzystuje się niepotrzebnie czyjąś dobrą wolę, prawda? Jeśli można pójść samemu, jeśli można gdzieś samemu dojść
i nie korzystając z czyjejś pomocy, no to po prostu, no to róbmy to, bo to jest jeden z etapów takich właśnie, jeden z etapów przełamywania tych wewnętrznych gdzieś barier w nas.

A.D. No. Wiesz, ja czasem mam takie poczucie, parę razy rozmawiałam z osobami niewidomymi, niewidzącymi i czułam się strasznie. Nawet wręcz się poczułam tak jakbym była winna i gorsza, że widzę.

D. Yhym.

A.D. Jakby taką agresję czułam, że cokolwiek mogę mówić… kobiety były wiesz, agresywne, które mówiły, że: a co ja pani będę tłumaczyć, pani i tak nic nie zrozumie. I sobie pomyślałam, no to nie tędy droga jest.

D. No tak, oczywiście, natomiast tak jak mówię: no trzeba, trzeba to wyjaśniać i najlepiej pokazywać na własnych przykładach.

A.D. A twoi rodzice to się bali bardzo o ciebie, czy boją się nadal, czy jak to jest?

D. Ja mam dość krnąbrny charakter, więc musieli przyjąć do wiadomości, że będę samodzielny, prawda, więc oczywiście próbowali w różny sposób jakoś tam uspokajać się na przykład w drodze z domu do szkoły jak jechałem sam. Wiec tata proponował różnego rodzaju kombinacje, że dojedzie na przykład do pewnego momentu a potem mnie zostawi. Ale ja się oczywiście na to nie godziłem. Mówię: nie, od początku do końca jadę sam i tyle. No i, no i tak. No… tak jak mówię: to jest naturalne, prawda, że się, że się rodzic boi o swoje dziecko. Czy to w mojej sytuacji, czy w sytuacji osób widzących.

A.D. I często dzwonią do ciebie?

D. Chyba częściej niż ja do nich tak naprawdę… bo ja biegam po prostu gdzieś i mam mnóstwo rzeczy, które robię. I w domu jestem bardzo rzadko. Ale dzwonią rzeczywiście często, prawie codziennie.

A.D. Mi się coś wydaje, że ja mam dzisiaj ogromne szczęście.

D. Przepraszam bardzo, ale ja muszę…

A.D. No właśnie, bo ty chory jesteś, a to jest moje szczęście, bo taki łagodny dzisiaj jesteś bardzo, nie? (Słychać w tle wycieranie nosa w chusteczkę) Taki smarkacz łagodny. Przepraszam! (Wybucha śmiechem) Bardzo mi przykro.

D. Smarkacz łagodny, dokładnie.

A.D. Bo ostatnio jak rozmawialiśmy, to sobie myślę, jak ja sobie z tobą poradzę, jak ty jesteś taki ostry. A dzisiaj jesteś taki…

D. Mówię pani, że nie ma mnie na macie dzisiaj.

A.D. Nie mam cię na macie. A jak się nazywa ten zespół twój?

D. Mój zespół nazywa się „Światła miasta”. To jest zespół, który został założony na około dwóch lat temu przez wokalistkę i byłego naszego basistę. No w tym składzie, w którym obecnie gramy już jesteśmy od półtora roku mniej więcej. Gramy muzykę oscylującą wokół popu, rocka, jazzu, funky troszeczkę.

A.D. Ty klawisze?

D. Ja klawisze, tak, dwie gitary, bas, perkusja i wokal.

A.D. Śpiewasz też?

D. Broń cię Panie Boże. Nie, nie, nie śpiewam. Ze względu na nasza publiczność, żeby nie powychodzili.

A.D. Ale komponujesz, tak?

D. Ale komponuję, tak. I ja właśnie bardzo dużo komponuję dla tego zespołu. W ogóle ruszyła nasza strona… nie wiem czy mogę podać tą stronkę…

A.D. Możesz.

D. Strona www.swiatlamiasta.com. I tam można nas też troszkę posłuchać, jak ktoś ma ochotę to zapraszam.

A.D. Teksty piszesz też?

D. Teksty pisze wokalistka Paulina.

A.D. Spotykacie się często? Na próbach?

D. Spotykamy się dwa razy w tygodniu, czasami trzy. To zależy od tego, czy mamy jakieś koncerty, czy nie. Ale staramy się grać mniej więcej dwa razy w miesiącu jakiś koncert. Natomiast bez menedżera jest strasznie trudno.

A.D. Nie macie?

D. I szukamy właśnie menedżera. Także… po prostu to nas  bardzo odciąży, bo właśnie do tej pory my się zajmowaliśmy załatwianiem wszystkich spraw związanych, właśnie,
z koncertami, z umowami i tak dalej. Więc… ale nie jest łatwo, nie jest łatwo się przebić przez ten rynek. Tym bardziej, że nie korzystamy raczej z żadnych znajomości i tak dalej. No wiec staramy się po prostu z dobrą muzyką. I nagraliśmy swoje demo u Marka Hojdy, takiego  słynnego cenionego w tej branży realizatora. I tak naprawdę… no bardzo dużo się nauczyłem dzięki Markowi. W pracy w studio i w ogóle w samej grze i realizacji.

A.D. Czyli to na pewno w tej chwili jest twoja największa miłość, nie? Muzyka.

D. Chyba tak, chyba tak, chyba muzyka jest największa właśnie…

A.D. A co z tym pływaniem? Bo tak osiągnąłeś no sukces ogromny, bo to jednak jest srebro w końcu na olimpiadzie. I tak mówisz, że tak przestaniesz? Pływać? Zawodniczo…

D. Tak. Srebro, srebro na paraolimpiadzie w Pekinie to jest cel, który, który osiągnąłem naprawdę ciężką pracą i do tej pory podporządkowałem wszystko pływaniu. A teraz po Pekinie będę chciał poświecić się też troszkę pozostałym pasjom. I tak jak mówię: jeszcze nie skończyłem pływać, więc spokojnie, ale… ale pewnie, pewnie ten czas już się powoli zbliża.

A.D. Zagraj mi coś na koniec jeszcze.

D. Dobrze. To… zagram taki fragment utworu, który nagraliśmy wraz z moim zespołem. To jest moja… jedna z moich kompozycji. (Zaczyna grać na keyboardzie)

A.D. Dzięki.

TVP2, 09.03.2009 r., godz. 13.10

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz