Edycja 2010
Festiwal „spod namiotu”
Wczoraj, w Krakowie, odbył się finał 10. „Albertiany”. „Gdyby nie ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, nie byłoby mnie tutaj z wami. Was też by tu nie było. Nie byłoby tego festiwalu!” – podkreślała Anna Dymna.
Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, powtarza od lat, że artyści Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana” oraz ich publiczność to nadzwyczaj kulturalni goście, że zawsze są miło witani w najpiękniejszym z polskich teatrów. Nie inaczej było w tym roku, szczególnie, że w Teatrze Słowackiego finał konkursu odbył się po raz 10. Dla organizatorów tego niezwykłego festiwalu – Fundacji im. Brata Alberta oraz Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” – mógłby więc być to powód do świętowania jubileuszu. Ale cóż można świętować, skoro jeszcze tyle „Albertian” przed nami? – mówiono w kuluarach.
– Był rok 2001 – wspominała Anna Dymna, która jest pomysłodawczynią „Albertiany”. – Współpracowałam już wtedy z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, jego fundacją i Teatrem „Radwanek”. Swojej fundacji jeszcze nie miałam. Zatelefonował do mnie pan prowadzący w Warszawie Zespół Pieśni i Tańca „Mazowiacy” złożony z osób niepełnosprawnych intelektualnie. Zrobił to, wiedząc, że jestem laureatką Medalu Świętego Brata Alberta. Poprosił, żebym załatwiła w Krakowie scenę dla jego zespołu. Zaczęłam zastanawiać się, w jaki sposób to zorganizować. Mój mąż Krzysztof Orzechowski powiedział, że postara się udostępnić nam scenę w swoim teatrze. I tak to się zaczęło. „Albertianę” wymyśliłam bardzo szybko, bo poszłam niezwykle prostym tropem: należy ją tak zorganizować, żeby uczestnicy tego święta poczuli, że są normalnymi aktorami. Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby niepełnosprawnych wciągnąć do naszego świata, a nie, jak to zazwyczaj bywa, urządzać dla nich imprezę gdzieś na uboczu i przy pustej niemal widowni. Pamiętam, jak zaproszono mnie kiedyś na jeden z takich festiwali. Miałam tam czytać wiersze. Na wielkim stadionie była tylko garstka ludzi, wkoło puste miejsca. Kiedy wchodziłam na scenę, minęłam się z terapeutką, która płakała. Tłumaczyła mi: „Przez cały rok przygotowywaliśmy naszą inscenizację, a teraz nikt na nią nie patrzył”.
Festiwalowe trofea – „Maski” |
Podobnie przykra sytuacja podczas finału „Albertiany” się nie zdarza. W teatrze zasiadają zacni goście, na czele z włodarzami Małopolski, dostojnikami krakowskiego Kościoła i parlamentarzystami. Widać też żądnych informacji dziennikarzy. Opiekunowie grup teatralnych oraz ich podopieczni z satysfakcją przyznają, że w takim miejscu czują się prawdziwie docenieni. Opracowując spektakle, dają wszak z siebie naprawdę wiele. Oni jedynie wiedzą, ile wysiłku wymaga tego rodzaju praca. W wielu przypadkach – jak twierdzą – przygotowują inscenizacje w warunkach spartańskich: w niewielkich pomieszczeniach, przy złej akustyce, rekwizyty i dekoracje wykonują własnym sumptem… Efekt tych starań budzi jednak podziw. Dla takich zespołów występ podczas finału „Albertiany”, oklaski publiczności, która zasiada w zabytkowych wnętrzach uważanych za jedne z najcenniejszych w europejskiej architekturze teatralnej, profesjonalny błysk scenicznych reflektorów i nagłośnienie, jest więc wyróżnieniem niezwykłym. Wyzwala ono radość, dodając „skrzydeł” do dalszej pracy terapeutycznej. Zresztą do Krakowa przyjechali nie tylko zwycięzcy z poszczególnych regionów, ale także pozostali laureaci festiwalu. Co prawda ci drudzy nie wystawiali swoich spektakli, ale również oni zostali zaproszeni na scenę i otrzymali gratulacje oraz nagrody rzeczowe. O znaczeniu „Albertiany” świadczy też fakt, że projekt zrealizowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
– Kiedy na początku lat 90. organizowaliśmy regionalny przegląd teatralny Fundacji im. Brata Alberta, obejmujący jedynie teren Małopolski, nie przypuszczałem, że z czasem, dzięki współpracy z Anią Dymną, przeobrazi się on w ogólnopolski festiwal, którego finał będzie miał miejsce na deskach prawdziwego teatru – opowiadał ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta. – Nasze początkowe przeglądy odbywały się w niezwykle prowizorycznych warunkach: pierwszy pod „dachem” utworzonym z dwóch spadochronów, następny w namiocie. Można więc powiedzieć, że Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych „Albertiana” wyszedł „spod namiotu”. Zaczynaliśmy skromnie, grup teatralny było niewiele. Właściwie nie mieliśmy niczego, prócz pomysłu i zapału terapeutów, którzy zajęcia z grupami teatralnymi prowadzili poza swoimi obowiązkami służbowymi. W Radwanowicach, jako pierwsza, zajęciami teatralnymi z naszymi podopiecznymi kierowała Katarzyna Rząsa. Dzisiaj, podczas finału „Albertiany” gościmy zespoły przyjeżdżające do Krakowa nawet z odległych i małych miejscowości; również takie, które w tym festiwalu biorą udział po raz kolejny. Myślimy o tym, by nasza impreza stała się międzynarodowa, żeby eliminacje tego konkursu odbywały się zarówno w Unii Europejskiej, jak i poza nią, szczególnie na Wschodzie.
W tym roku do festiwalowych eliminacji przystąpiło 50 zespołów teatralnych i 31 wokalistów z 53 ośrodków. Zgodnie z regulaminem, w Teatrze im. J. Słowackiego zaprezentowali się zwycięzcy z pięciu regionów naszego kraju. To im wręczono festiwalowe trofea – „Maski” przyznawane przez każdy z krakowskich teatrów, wykonane przez podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej Fundacji im. Brata Alberta w Lubinie. Pozostali laureaci eliminacji otrzymali „Alberciki” (ich autorami są podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej Fundacji im. Brata Alberta w Otłoczynie). Wszystkim niepełnosprawnym artystom wręczono dyplomy wykonane przez wydawnictwo „Pergamena”. „Maskę” Teatru im. J. Słowackiego otrzymał gość specjalny tegorocznego finału, zespół „Schau mer mal“ z Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych w Obernzenn i Rothenburgu w Bawarii.
– Jesteśmy pod wielkim wrażeniem – podkreślali z radosnym błyskiem w oczach Bawarczycy. – Kraków jest piękny. A ten teatr… Cudo! Nigdy nie występowaliśmy w tak niezwykłym obiekcie. Pobyt w takim miejscu jest dla nas, terapeutów, a przede wszystkim dla naszych podopiecznych, ogromnym wyróżnieniem.
Gdy w teatrze uniosła się XIX-wieczna kurtyna Siemiradzkiego i – jak co roku – Chór Młodej Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Rafała Marchewczyka wyśpiewał hymn „Albertiany” (autorem jego słów jest Czesław Miłosz, muzyki – Abel Korzeniowski), na scenę weszły dwie laureatki Medalu Świętego Brata Alberta, które od lat wspólnie prowadzą festiwalową konferansjerkę: Anna Dymna (ks. kard. Franciszek Macharski równe dziesięć lat temu wręczył aktorce to zaszczytne wyróżnienie) oraz Lidia Jazgar (artystkę uhonorowano medalem w 2006 roku). Panie niezwykle ciepło powitały publiczność oraz dostojnych gości. Anna Dymna zacytowała też znamienne słowa Jana Pawła II: „Kimkolwiek jesteś, jesteś kochany. Nie zapomnij, że każde życie – nawet bezsensowne w oczach ludzi – ma wieczną i nieskończoną wartość w oczach Boga”.
Anna Dymna i Lidia Jazgar |
W zastępstwie Krzysztofa Orzechowskiego, który w tym dniu prowadził wykłady dla studentów w Warszawie, aktorów, terapeutów i publiczność przywitała Ewa Szafran. Organizatorzy „Albertiany” otrzymali od pani wicedyrektor klucze do Teatru im. Juliusza Słowackiego. Naturalnie w gronie witających nie zabrakło ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, nie tylko prezesa Fundacji im. Brata Alberta, ale także duszpasterza Ormian w Polsce (od 1 grudnia 2009 r. duchowny jest proboszczem ormiańsko-katolickiej parafii południowej z siedzibą w kościele p.w. Trójcy Świętej w Gliwicach).
– Ksiądz Tadeusz jest pracowity, uparty i do pracy na rzecz osób niepełnosprawnych wciąga całe rzesze ludzi. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj z wami. Was też by tu nie było. Nie byłoby tego festiwalu! – podkreślała na scenie Anna Dymna.
W niezwykle serdeczny sposób podziękowano sponsorom tegorocznej „Albertiany” oraz instytucjom i osobom, które objęły nad nią honorowy patronat. Kiedy część oficjalna dobiegła końca, oświetlające scenę reflektory przygasły. Nastąpiła chwila, której wszyscy aktorzy występujący w finale „Albertiany” co roku oczekują najbardziej, czyli wystawianie inscenizacji. Jako pierwszy zaprezentował się zespół teatralny „Bez Kurtyny” z Torunia. Przedstawiciele regionu I pokazali spektakl „Tobiasz”, symboliczną opowieść opartą na „Księdze Tobiasza”. Podkreślała ona rolę rodziny dla człowieka oraz więzi, które naszemu życiu nadają sens. Jako solistka, region I reprezentowała Daria Wojciechowska. Wokalistka wykonała „Radość najpiękniejszych lat”, utwór z repertuaru Anny Jantar.
„Występ w Teatrze Słowackiego wyzwala radość” – twierdzą terapeuci |
Drugim spektaklem tegorocznej „Albertiany” były „Gesty” w wykonaniu zespołu teatralnego „Bona”. Przedstawienie w niezwykle ekspresyjny sposób ukazywało osoby niesłyszące w codziennych sytuacjach: ich odczucia oraz wspólną przestrzeń osób słyszących i niesłyszących. Projekt składał się z pięćdziesięciu ścieżek dźwiękowych, które, wraz z gestami aktorów, tworzyły całość. Jako solistka, województwa mazowieckie, podlaskie i łódzkie reprezentowała Katarzyna Stasiak. Piosenkarka wykonała utwór „Chodź, przytul, przebacz” z repertuaru Andrzeja Piasecznego.
Ze swoimi kreacjami aktorzy poradził sobie świetnie |
Trzecim przedstawieniem były „Dziady II” w wykonaniu zespołu teatralnego „Żółta Ciżemka”. Lidia Jazgar, zapowiadając spektakl podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej w Chełmku, poinformowała publiczność, iż dewiza zespołu brzmi: „Zagrać może każdy, pod warunkiem, że mu się nie odechce”, zaś aktorzy „Żółtej Ciżemki” nieraz dochodzą do prawdziwie filozoficznych wniosków, na przykład takiego, że „Najtrudniej jest zagrać człowieka”. Cóż… Takiej refleksji z pewnością nie powstydziłby się wytrawny znawca sztuki teatralnej.
– Nasza praca nad „Dziadami” trwała rok – mówiła Anna Kasprzyk, instruktor teatralny „Żółtej Ciżemki”. – Ale to nie jest tak, że dwanaście minut naszej inscenizacji równa się dwunastu miesiącom pracy. W tym czasie robiliśmy też inne rzeczy. Moim zdaniem, przygotowywanie inscenizacji ma ogromne znaczenie w terapii, którą zajmujemy się na co dzień. Uczy ona podopiecznych odpowiedzialności. Zarówno za siebie, jak i pozostałych uczestników spektaklu. Osoby niepełnosprawne intelektualnie uczą się także wyciszania w sobie emocji, poszerzają własną pamięć. Poza tym nabierają umiejętności nie tylko do cieszenia się sukcesami, ale także do godzenia się z porażkami. Można przecież przygotować spektakl, dając z siebie wszystko, a jednak nie spodobać się publiczności albo jury. „Dziady” zrealizowaliśmy z tego powodu, że w drugiej ich części kryje się tajemnica, podobna do tej, jaką jest świat ludzi niepełnosprawnych intelektualnie. „Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani nie śniło się waszym filozofom” – tym Szekspirowskim tekstem rozpoczyna się przecież druga część „Dziadów” Adama Mickiewicza.
Jako solistę regionu III, publiczność oklaskiwała Józefa Mielnickiego, który wykonał piosenkę z repertuaru Szymona Wydry i grupy „Carpe Diem” zatytułowaną „Poza czas”.
– Teraz przerywamy przegląd naszych festiwalowych przedstawień – poinformowała publiczność Anna Dymna. – Za chwilę rozpoczniemy radosną, coroczną uroczystość wręczania Medali Świętego Brata Alberta.
Ale zanim laureatów uhonorowano medalem, swój pozakonkursowy spektakl – przedstawienie zatytułowane „Droga świętego Franciszka” – zaprezentował Teatr „Radwanek” z podkrakowskich Radwanowic. Oczom publiczności ukazała się piękna, wielobarwna dekoracja i równie różnokolorowe postacie. Z głośników popłynęły słowa pogodnych piosenek. W roli świętego Franciszka wystąpił Jan Świątek, mieszkaniec Schroniska im. Brata Alberta i podopieczny tamtejszych Warsztatów Terapii Zajęciowej. W brązowym habicie franciszkanina, przepasany cingulum, aktor wyglądał niezwykle dostojnie. Łagodny uśmiech na jego twarzy zaświadczał jednak o łagodności postaci, jaką grał w przedstawieniu.
W świętym Franciszku najpiękniejsze było to, że zawsze uśmiechał się do ludzi |
– Do roli świętego Franciszka zgłosiłem się sam – zaznaczał odtwórca głównej roli w tegorocznym spektaklu „Radwanka”. – W świętym Franciszku najpiękniejsze było to, że zawsze uśmiechał się do ludzi i kochał zwierzęta, że z każdym umiał się zaprzyjaźnić. Staram się naśladować Franciszka i być radosnym każdego dnia.
Z kreacją aktor poradził sobie świetnie. W sugestywny i niebanalny sposób Franciszek godził kłócących się małżonków, uświadomił samotnikowi, że nie wolno odtrącać od siebie ludzi, a nawet oswoił wilka, który zagrażał mieszkańcom pewnej wioski.
– „Droga świętego Franciszka” to już dziesiąty spektakl, jaki „Radwanek” przygotowuje pod czujnym, reżyserskim okiem Anny Dymnej – mówiła jeszcze przed rozpoczęciem finału „Albertiany” Maria Krzystanek, terapeutka, która, wraz z Jolantą Tobołą, prowadzi teatralną grupę z podkrakowskich Radwanowic. – W naszej inscenizacji udział bierze dwudziestu dwóch aktorów. Praca nad nią trwała kilka miesięcy. Aktorzy nie tylko zapoznawali się ze scenariuszem i pracowali nad ruchem scenicznym. W pierwszej fazie przygotowań uczyli się także, kim święty Franciszek był i jak postępował w życiu. To pomogło naszym podopiecznym głębiej zrozumieć treść przedstawienia, a także charakter poszczególnych postaci.
W tym roku Kapituła Medalu Św. Brata Alberta, zebrana w 93. rocznicę śmierci swojego patrona, przyznała wyróżnienie dr. Januszowi Kochanowskiemu – Rzecznikowi Praw Obywatelskich (za obronę praw osób niepełnosprawnych i organizacji pozarządowych oraz za troskę o ludzi ubogich), Adamowi Nowakowi – wokaliście zespołu „Raz, Dwa, Trzy” (za działalność dobroczynną na rzecz osób niepełnosprawnych) oraz Urzędowi Miasta Zgierza (za wieloletnie wspieranie przedsięwzięć na rzecz osób niepełnosprawnych i najbardziej potrzebujących). Adam Nowak nie mógł, niestety, osobiście odebrać wyróżnienia. W jego imieniu – z rąk kardynała Macharskiego – medal przyjął Piotr Wierzchosławski, przyjaciel oraz kolega ze szkolnej ławy lidera „Raz, Dwa, Trzy”. A co trzeba zrobić, by stać się laureatem Medalu Świętego Brata Alberta? Nic szczególnego. Wystarczy „być dobrym jak chleb”, zgodnie ze słowami brata Alberta.
– Otrzymanie tego medalu traktuję nie tylko jako zaszczytne i nie w pełni zasłużone wyróżnienie, ale także jako zobowiązanie – powiedział dr Janusz Kochanowski. – Zdaję sobie sprawę, że w kwestii osób niepełnosprawnych, ubogich i wykluczonych jest w naszym kraju wiele do zrobienia. Czuję się odpowiedzialny za tę sferę. Jednak żadna ustawa i przepis nie zmienią naszej mentalności. Odzew, jaki zyskują akcje Anny Dymnej, księdza Isakowicza-Zaleskiego, Jerzego Owsiaka, siostry Chmielewskiej czy Ewy Błaszczyk, świadczą jednak o tym, że zmiany mentalne w społeczeństwie dokonują się nie poprzez normy prawne i organizacje państwowe, lecz poprzez organizacje pozarządowe, za przyczyną ludzi wielkiego serca.
W dalszej części finału „Albertiany” zaprezentowali się zwycięzcy regionu IV. Zespół teatralny „Nasza Lepsza” przedstawił ruchowo-taneczny spektakl zatytułowany „Stworzenie świata”. Po nim „Hymn o miłości” zaśpiewał Łukasz Lisek. Natomiast ostatnią konkursową inscenizacją 10. finału był spektakl „Teatrzyk »Zielona Gęś«”, który podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej w Mokrzeszowie oparli na fragmentach utworu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jako wokalista, region V reprezentował Marcin Kurzawa (utwór „Żyj do przodu” napisany przez Marka Sochackiego).
W przedstawieniach zespoły z roku na rok prezentują coraz bardziej różnorodną formę. |
Gość specjalny tegorocznej „Albertiany”, grupa teatralna „Schau mer mal“ – co w dialekcie bawarskim oznacza „Ano zobaczymy” – na deskach Teatru Słowackiego pokazał inscenizację zatytułowaną „Alles Theater” („Wszystko jest teatrem”). Były to improwizowane sceny grane w maskach i kostiumach własnoręcznie wykonanych przez aktorów. Nostalgia, marzenia, odczuwanie życia – takie metaforyczne elementy zawierało przedstawienie zaprezentowane przez Bawarczyków. Finał zakończył znakomity występ zespołu „Galicja” (Ryszard Brączek, Michał Woźniak, Maciej Mąka, Rafał Mazur, Tomasz Grochot), którego wokalistką jest Lidia Jazgar.
Nostalgia, marzenia, odczuwanie życia – zespół „Schau mer mal“ |
– W tym roku po raz pierwszy finaliści naszego konkursu byli oceniani przez profesjonalne jury – mówiła Małgorzata Godek-Wójcik, która, z ramienia Fundacji im. Brata Alberta, zajmuje się koordynacją Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”. – To ono podejmowało decyzję, która grupa i wokalista zajmie pierwsze, drugie oraz trzecie miejsce. Zresztą już na etapie regionalnych eliminacji uczestnicy oceniani są przez pedagogów, profesjonalnych aktorów, reżyserów albo wybitnych muzykoterapeutów. My, organizatorzy festiwalu, zastanawiamy się nad tym, czy nie poszerzyć formuły „Albertiany” i nie zwiększyć jej kategorii. W swoich przedstawieniach zespoły teatralne z roku na rok prezentują bowiem coraz bardziej różnorodną formę. Może więc już w przyszłym roku nasz festiwal będzie miał nowy kształt.
Za rok kolejny finał „Albertiany” |
Patronat honorowy 10. Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych „Albertiana”
– Ministerstwo Kultury I Dziedzictwa Narodowego
– ks. kardynał Stanisław Dziwisz, Metropolita Krakowski
– ks. kardynał Franciszek Macharski
– Jarosław Duda, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
– Marek Nawara, Marszałek Województwa Małopolskiego
– Stanisław Kracik, Wojewoda Małopolski
– prof. Jacek Majchrowski, Prezydent Miasta Krakowa
– Wojciech Skiba, Prezes Zarządu PFRON
– Krzysztof Orzechowski, Dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Przedstawienie pozakonkursowe 10. Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych „Albertiana”
Zespół teatralny „Radwanek” z Warsztatów Terapii Artystycznej „Mimo Wszystko” i Warsztatów Terapii Zajęciowej im. bł. ks. Bronisława Markiewicza w Radwanowicach-Czernichowie
Przedstawienie: „Droga świętego Franciszka”
Aktorzy: Katarzyna Skokoń, Anna Derewońko, Beata Lizak, Jerzy Harbut, Leszek Roguski, Paweł Krzysztofowicz, Helena Nicz, Krzysztof Sieprawski, Renata Wołoszyn, Jolanta Grabowska, Jan Świątek, Teresa Główka, Bogusława Grabowska, Tomasz Kurdziel, Ewa Gerono, Beata Drożdż, Urszula Woźniak, Edward Grabowski, Karina Drazek, Halina Knypel, Jerzy Kopacz, Agnieszka Litewka.
Reżyseria: Anna Dymna
Opiekunki zespołu: Maria Krzystanek, Jolanta Toboła
Scenariusz: Marta Guśniowska
Słowa piosenek: Maciej Wojtyszko
Muzyka: Andrzej Zarycki
Wykonanie: Michał Półtorak (skrzypce), Magdalena Pluta (wiolonczela), Ryszard Starzycki (flet), Józef Michalik (kontrabas), Krzysztof Oczkowski (gitara)
Scenografia: Ryszard Melliwa
Kostiumy: Elżbieta Dyakowska, Elżbieta Kwasek
Montaż dźwięku: Andrzej Kaczmarczyk, Wiesław Kogut
Głosu baśniowym postaciom użyczyli: Anna Dymna – narratorka, Jacek Romanowski – Święty Franciszek, Ewa Kaim – Żona, Leszek Piskorz – Mąż, Beata Malczewska – Sąsiadka 1, Beata Paluch – Sąsiadka 2, Jerzy Trela – Samotnik, Tadeusz Huk – Wilk, Maciej Luśnia – Jagnię
Gość specjalny 10. Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych „Albertiana”
Zespół teatralny „Schau mer mal“ z Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych w Obernzenn i Rothenburgu w Bawarii
Przedstawienie: „Alles Theater”
Aktorzy: Hans-Ott, Enzelberger, Günther Feiler, Karin Heusinger, Peter Weinisch, Friedrich Heidecker, Hans Kienappel, Irmgard Malitz, Stefan Müller, Stefan Hahn
Opiekunowie zespołu: Heike Dums (pedagog teatralny), Heidi Metzger (pedagog specjalny), Ulrich Pfänder (technik), Leszek Dawidziuk (pedagog specjalny)
Fotografie: Marek Kowalski
Pliki do pobrania
-
Laureaci „Albertiany” w 2010 roku
56.44 KB